Związek dziennikarki i byłego gospodarza "Faktów" TVN zaczął się latem 2017 roku i od początku budził kontrowersje, głównie za sprawą dużej różnicy wieku, a także faktu, że Julia Oleś była wówczas mężatką. Gorące uczucie, którego nie kryli zwłaszcza w mediach społecznościowych, wygasło w połowie 2018 roku. Kamil Durczok pisał niedługo po rozstaniu o swojej naiwności, a jego była partnerka, która skupiła się na dziennikarskiej działalności w sieci, wypuściła serię podcastów, w których opowiadała m.in. o swoich toksycznych związkach. Niedawno pogłębiła tematykę damsko-męskich relacji w książce zatytułowanej "Każdego szkoda".
Choć jak podkreśla, opisuje w niej nie tylko swoje doświadczenia, ale i relacje swoich koleżanek, wielu doszukuje się nawiązań do głośnego związku z Durczokiem. Zwłaszcza fragmenty, w których szczegółowo opisała m.in. to, jak trudno żyć z uzależnionym od używek partnerem, przywołują na myśl Durczoka. Dziennikarz sam przed laty przyznał, że miał problemy z alkoholem.
Był pijany, niezdolny do utrzymania równowagi i skupienia na niej wzroku. Czerwony, spocony, a przede wszystkim wściekły - można przeczytać w publikacji.
O stosunek do najnowszej książki Julii Oleś zapytali Kamila Durczoka dziennikarze "Dobrego Tygodnia". Na pytanie, czy zamierza ją kupić, odpowiedział krótko:
Nie zamierzam kupować tej książki. Życie nauczyło mnie oszczędnie gospodarować groszem - czytamy na łamach tygodnika.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.