Cezary Żak, którego polscy widzowie bardzo dobrze znają z filmów i seriali, ale również teatru, gorzko ocenił publiczność, która przychodzi na jego występy. 61-letni aktor nie ma złudzeń - ludzie śmieją się teraz z innych rzeczy niż kiedyś. Według Żaka z Polakami jest coraz gorzej. O wszystkim opowiedział w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Co konkretnie miał na myśli?
Niestety jest coraz łatwiej. Nie chcę mówić, że jestem coraz gorszego zdania o polskiej publiczności, ale nie jest ona wymagająca. Ja to wiem, bo gram 250 spektakli w roku, głównie komedii, i widzę, że mniej publiczność ode mnie wymaga - mówił Żak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie bez powodu gwiazdor popularnego "Rancza" ani myśli o przyjmowaniu ofert pracy na estradzie.
Ktoś mnie czasem kiedyś zaprosił na jakiś koncert, powiedziałem monolog sprzed 30 lat i on ciągle śmieszył. A od jakiegoś czasu on już nie śmieszy i nie dlatego, że przestał być śmieszny, ale ludzie go nie rozumieją. Widzę też, że jak w teatrze coś jest "pod tekstem", jak coś jest metaforyczne, ludzie nie wiedzą, o co gramy i na jaki temat - przyznał gorzko.
Cezary Żak ostatnio grał w filmie "Krime Story. Love Story", w "Gierku" czy "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle". Choć zbliża się do wieku emerytalnego, wciąż występuje w przynajmniej kilku produkcjach rocznie. W samym 2022 r. ma na koncie siedem nowych tytułów. Jednak największą popularność przyniosły mu role w "Miodowych latach" (1998-2003) i w "Ranczu", w którym widzowie mogli go oglądać od 2006 do 2016 r. Grał tam wójta i księdza.
Aktor wciąż występuje też na deskach teatrów np. w "Kolacji dla głupca". Spektakl będzie grany w różnych miejscach w Polsce także w przyszłym roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.