W piątek 14 października samolot polskich linii lotniczych LOT leciał na Dominikanę. Niestety, jeden z pasażerów postanowił "umilić " przelot innym pasażerom i doprowadził do awaryjnego lądowania na Azorach.
Nie ma to jak dobre rozpoczęcie wakacji... agresywny pasażer na LO6305 WAW-PUJ. SPLRA zawraca do Lajes na Azorach. Po wycofaniu pasażera i dotankowaniu planujemy kontynuowanie rejsu. Pamiętajcie: alkohol i samolot to nie jest dobre połączenie - napisał na Twitterze Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy linii.
Influencerka opowiedziała, co się stało. "Zwykły cham i prostak"
Okazało się, że na pokładzie była popularna w sieci influencerka beauty - Amelia Szczepaniak, która zrelacjonowała swoim followersom ciężką podróż. - Mieliśmy awaryjne lądowanie na Azorach - zaczęła swoją opowieść Szczepaniak.
Gość siedział obok nas i od początku był problematyczny i opryskliwy. Co chwilę miał z czymś problem. Chciał kupić perfumy, odpakował je i nie chciał za nie zapłacić. Co chwilę wzywał stewardessy, no po prostu taki zwykły cham i prostak. Dało się to wytrzymać do momentu, kiedy zaczął krzyczeć do stewardess "k***a dawać mi tę wódkę". Typ musiał się czymś odurzyć. W połączeniu z alkoholem stał się okropnie agresywny. Zaczął krzyczeć, wyrywać się. Co chwilę wstawał z fotela, szedł do stewardess, wyzywał je, krzyczał do kapitana, wyzywał pasażerów. No po prostu takie rzeczy się widzi tylko w filmach, to jest przypadek raz na sto albo tysiąc i akurat musiało to się zdarzyć kiedy ja leciałam. Stewardessa powiedziała, że miał ultimatum - trzy ostrzeżenia i lądujemy awaryjnie. Wiecie, jak to jest, jak cały samolot usłyszał, że przez jednego pajaca wszyscy mają mieć opóźnione wakacje i lądować specjalnie w miejscu,w którego planie nie było, no to zaczęli się denerwować. Ludzie byli bardzo już zdenerwowani, po czym zaczął w ogóle mówić coś do mnie - opowiadała.
- Zaczął mi grozić, że mnie pobije i to tak bardzo wulgarnie, zgłosiłam to stewardessie no i już było tak naprawdę pozamiatane. Kapitan powiedział, że lądujemy. [Wulgarny pasażer - red.] został spięty pasami i pilnowany przez ochotników. Wiecie, to są ogromne koszta. Musieliśmy zrzucać kilkanaście ton paliwa. Samolot był za ciężki, by wylądować - dodała.
Po wylądowaniu mężczyznę i jego dziewczynę, która, jak wynika z relacji influencerki go broniła, zabrała policja. Pasażerowie po ok. 3 godzinach wznowili swoją podróż i bezpiecznie dotarli na Dominikanę.
Wulgarny mężczyzna z kolei poniesie konsekwencje. "Taki pasażer jest wpisany na listę nieakceptowanych i biuro prawne podejmuje przewidziane prawem akcje" - wyjaśnił w jednym z komentarzy na Twitterze Moczulski.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.