Beata Tadla odwiedziła studio Wirtualnej Polski, by opowiedzieć o swoim powrocie do telewizji. Prezenterka w lutym rozpoczęła bowiem pracę jako prowadząca program "Pytanie na śniadanie" i szybko wraz w parze z Tomkiem Tylicka stali się ulubieńcami widzów. Cały wywiad z Beatą Tadlą będzie można obejrzeć w sobotę 10 sierpnia na kanale Wirtualnej Polski na Youtube.
Podczas rozmowy nie zabrakło wątku najważniejszych momentów z całej medialnej kariery dziennikarki. Bez wątpienia jednym z takich dni był 10 kwietnia 2010 roku, kiedy Tadla wraz z Jarosławem Kuźniarem musiała przekazać widzom TVN informację o katastrofie smoleńskiej, podczas której zginęło 96 osób - w tym prezydent RP Lech Kaczyński wraz z żoną Marią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W snach do dziś wraca do mnie ten dzień. To był jeden z dwóch najbardziej wpadających w pamięć i świadomość dni w moim życiu (...). Oglądały nas wtedy miliony Polaków. Mam trochę tak, że nie dowierzam, że to byłam ja, bo mnie tam miało w ogóle nie być. Byłam bowiem tego dnia na zastępstwie. Byłam wieczór wcześniej w Katowicach u studentów, gdy nagle poproszono mnie, czy nie mogę jednak wrócić i zrobić poranne wydanie, bo ktoś tam zachorował, ktoś na urlopie. No i się zgodziłam, zamiast przenocować w Katowicach wróciłam do Warszawy i poszłam na poranny dyżur - powiedziała nam Tadla.
A czy dziennikarka pamięta, jak dowiedziała się o tej tragicznej informacji? - Pamiętam, że wówczas na antenie były reklamy, a w czasie reklam przyszedł wydawca i powiedział, że zadzwonił jeden reporter, który był w Smoleńsku i czekał na przylot polskiego samolotu i drugi reporter, który był w Katyniu i czekał na przyjazd delegacji, żeby mogła ona wziąć udział w tych uroczystościach katyńskich. Obaj reporterzy zadzwonili i powiedzieli, że wiedzą o tym, że najprawdopodobniej rozbił się samolot - wspomina Tadla.
- Oczywiście tę informację potem trzeba było weryfikować, bo to nie jest informacja, którą trzeba sprawdzić w dwóch źródłach. Taką informację trzeba sprawdzić w ośmiu, zanim się ją poda. I oczywiście na początku te informacje były sprzeczne, były nie takie, jakie ostatecznie się okazały. A my byliśmy w środku tego całego młynu - dodała.
Dzisiaj, z perspektywy tych 14 lat, wiem, że to było jedno z najtrudniejszych doświadczeń zawodowych w moim życiu, ale nie umiem ci powiedzieć, czy ja się cieszę, że to na mnie trafiło, czy ja się cieszę, że musiałam się z czymś takim zmierzyć, bo to nie są rozważania w tych kategoriach. Tak wtedy po prostu się stało. To jest telewizja, w której jest jak w życiu - nigdy nie wiesz, co się wydarzy za chwilę i wtedy też przecież nie dałoby się nigdy w życiu przewidzieć tak potwornej tragedii - wspomina.
A jakie były reakcje na ulicy, z którymi spotykała się dziennikarka, po tej sytuacji? I dlaczego w jej oczach bardzo ważny był film Tomasza Sekielskiego, który ukazał kulisy tego wydarzenia? Na te pytania odpowiedzi również znajdziecie w naszym materiale wideo.
Zobaczcie też najnowszy wywiad z gwiazdą ze studia Wirtualnej Polski. Gościem ostatniego odcinka był Chris Cugowski. Najmłodszy syn Krzysztofa Cugowskiego opowiedział nam, dlaczego jednak po latach zdecydował się na rozpoczęcie kariery muzycznej, jak wspomina swoje studia w Wielkiej Brytanii oraz... dlaczego jego ojciec nie do końca odnalazł się w jury "Twoja twarz brzmi znajomo". Zobaczcie nasz cały, niemal 1,5-godzinny wywiad z artystą:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.