Już 4 września ruszana nowe reality-show Dody zatytułowane "Doda. Dream Show". Z zapowiedzi wynika, że w programie zobaczymy m.in. przygotowania wokalistki do jej ostatniej trasy koncertowej "Aquaria tour". Przypomnijmy, że pierwsze koncerty z jej tournée odbędą się 7 i 8 października w Warszawie.
Tymczasem artystka z kamerami swojego nowego programu pojawiła się w redakcji "Super Expressu." Podczas wizyty 39-latka miała możliwość współtworzenia dwóch stron z artykułem na swój temat.
Jestem na scenie od 20 lat i za każdym razem staram się robić na niej więcej, niż mogę, niż mi pozwalają, niż przystoi… Chciałabym tym artykułem dać motywację innym artystom, ale też, przede wszystkim, innym ludziom, którzy robią coś więcej w swojej profesji bez względu na to, jaka ona jest. Chciałabym, żeby się nie blokowali, żeby się nie poddawali - powiedziała na wstępie Doda.
Czytaj więcej: Reżyser festiwalu w Opolu zwyzywał Dodę. Oto konsekwencje
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodała, że swoim programem chce otworzyć co poniektóre oczy i pokazać, jak wyglądają realia polskiego show-biznesu.
Ludzie bardzo dużo oczekują od artystów, chcieliby, żebyśmy byli na zagranicznym poziomie. Życzą sobie tego. A nie mają pojęcia, że nie jesteśmy w stanie z jednego czy dwóch składników upiec takiego samego tortu, jak artyści za oceanem, którzy tych składników mają sto. W moim reality pokażę, jak z kilku składników potrafię upiec 100 tortów. I to od lat. Sama - wyznała.
Przypomnijmy, że wokalistka wielokrotnie w wywiadach podkreślała, iż sama musiała dokładać pieniądze do tego, by móc zrobić na scenie imponujące show. Jednak jak podkreśla na łamach "Super Expressu" "zna też patenty, by czasem zrobić 'coś z niczego'".
Doda o hejcie. "Każdy ma swój limit"
Doda w rozmowie z dziennikarzami gazety otworzyła się również na temat hejtu, który towarzyszy jej od początku kariery.
Trochę stanę w obronie innych gwiazd, choć sama niejednokrotnie od nich oberwałam, gdy zaczynałam karierę. Wszystkim się wydaje, że skoro występujemy na scenie, występujemy w serialach czy po prostu jesteśmy na szklanym ekranie, to powinniśmy mieć w DNA zapisaną odporność na to całe szambo, które codziennie się na nas wylewa - powiedziała.
Bo to nie jest raz na jakiś czas. To się dzieje codziennie! Niektórzy myślą, że to jest zadzieranie nosa. A mnie się wydaje, że każdy ma swój limit i niektórzy mają prawo mieć już tego serdecznie dosyć. Mało kto wytrzymał by to, co osoba z estrady wytrzymywać musi. Nie ma się co dziwić, że potem bywamy przewrażliwieni - dodała.
Czytaj również: Wydało się. Oto kulisy rozstania Dody i Dariusza Pachuta
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.