W życiu każdego człowieka prędzej czy później przychodzi czas na zmiany. Doskonale wie o tym Dorota Szelągowska, która "Wysokim Obcasom" zdradziła, że taki czas właśnie u niej nastał i bardzo się z tego cieszy.
Czuję się fenomenalnie - twierdzi.
Projektantka wnętrz wyznała, że po 40. "system załadował się na nowo". Stare przekonania odeszły w niepamięć, a na ich miejscu pojawiły się nowe, świeże poglądy. To pozwoliło jej odrodzić się na nowo - "bez lęku, z cierpliwością i zaufaniem", jak powiedziała.
Przyznaje, że duży wpływ na tę zmianę miały wspomnienia z dzieciństwa. Szelągowska przytoczyła historię związaną z cieniami do powiek jej matki. Słynna pisarka, Katarzyna Grochola oszczędzała je "na ważne okazje".
Małą Szelągowską ominęły więc zabawy makijażem. Podobnie było, gdy była nastolatką. Gdy zaś dorosła, w końcu mogła wziąć je do ręki - gdy je wyrzucała. Cienie okazały się bowiem o 15 lat przeterminowane.
Postanowienia i marzenia mają datę przydatności
Dlatego teraz wychodzi z założenia, że wszystko ma swój termin przydatności. Uważa, że nie warto odkładać czegoś na później, szczególnie jeśli są to postanowienia czy marzenia. Wtedy może być już zwyczajnie za późno.
A jeśli nie mamy pewności, to po prostu spróbować. Nie odkładać na później. Żyć - powiedziała.
Tyczy się to również pieniędzy. Projektantka nie wyznaje "ideologii oszczędzania". Jak przecież powiedziała - trzeba "żyć".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.