Bebe Rexha to rodowita mieszkanka Nowego Jorku. Wychowała się na Brooklynie, ale to nie znaczy, że w sąsiedztwie ma samych fanów. Incydent z koncertu świadczy raczej o zgoła przeciwnych emocjach buzujących w amerykańskich odbiorcach muzyki Bebe.
Po internecie już krążą nagrania z występu 33-letniej gwiazdy. Widać na nich, jak w pewnym momencie lecący w stronę Bebe przedmiot uderza ją w głowę.
Wokalistka była zaskoczona. Złapała się za twarz i opadła na kolana, a jej występ przerwano. Bebe trzeba było udzielić pomocy, więc zamiast na scenie wylądowała w szpitalu. Ochrona wydarzenia miała szybko poradzić sobie z napastnikiem, który rzucił telefonem - wyprowadzono go z imprezy. 27-letni Nicolas Malvagna został aresztowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak zakończył się dla piosenkarki niezbyt fartownie. Bebe ma rozcięty łuk brwiowy i siniaki na twarzy. Gwiazda nie zamierza jednak chować się przed światem, szczególnie że jej trasa koncertowa trwa. Zakończy się dopiero show w Los Angeles, ale zanim to nastąpi, Bebe da jeszcze kilka koncertów.
Piosenkarka w mediach społecznościowych dała znać, że czuje się dobrze, pokazała też zdjęcia swojej buzi. "I'm good" - napisała, jednak jej twarz pozbawiona makijażu nie prezentuje się najlepiej.
Swoje wsparcie koleżance po fachu okazała Demi Lovato, która w komentarzach wyznała: "Kocham cię dziewczyno i współczuję, że to cię spotkało".
Atak na pewno wpłynie na pracę Bebe na scenie. Być może gwiazda zatrudni więcej ochroniarzy? Dzień przed koncertem w Nowym Jorku piosenkarka cieszyła się z trasy, "To, że widzę wasze twarze każdego wieczoru, sprawia, że jestem szczęśliwa" - pisała na swoim instagramowym profilu.
Rexha, która ma albańskie korzenie, wydała niedawno album "Bebe". To właśnie ze jego promuje obecną trasą koncertową po USA.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.