Rafał Królikowski odważył się na szczere wyznania w trakcie rozmowy z Krystyną Pytlakowską dla magazynu "Viva". Aktor ujawnił, że w ostatnim czasie musiał trochę przystopować i zadbać o swoje zdrowie.
Czasami po prostu trzeba przystopować i powiedzieć sobie: "Hola, hola, panie Królikowski, pan ma już pięćdziesiątkę na karku, musi pan zadbać o zdrowie, podleczyć się, a nie ciągle gonić za czymś, czego i tak się nie dogoni". A życie zrzuca na nas bomby, których się nie spodziewamy - przyznał Rafał Królikowski, cytowany przez "Vivę".
Czytaj także: Pancerna duma czy ściema? Brygada z Wesołej ma problemy
Aktor mocno skupiał się na zarabianiu pieniędzy, bo miał kredyt we frankach. W końcu jednak organizm nie wytrzymał morderczego tempa.
Bardzo dużo i intensywnie pracowałem przez wiele lat. Rano biegłem na zdjęcia, wieczorem spektakl, bladym świtem znów wyjazd w Polskę na kolejne występy. Nie miałem innego wyjścia – wisiał nad nami, i wisi zresztą nadal, zaciągnięty na budowę domu kredyt frankowy. Organizm nie wytrzymał tego zabójczego tempa. Zdiagnozowano u mnie depresję. I wtedy mnie trzepnęło - zaznaczył.
Na szczęście pomogła terapia. Dzięki wsparciu specjalisty zdołał zrozumieć, co tak naprawdę jest w życiu ważne.
To był potworny cios. "Byłem w nim zakochany"
Rafał Królikowski nie ukrywa, że bardzo mocno dotknęła go strata brata Pawła Królikowskiego. - Byłem zapatrzony w niego, byłem w nim zakochany. Stanowił mój wzór - zdradził Rafał.
Od śmierci Pawła Królikowskiego minął już rok. Mimo to jego brat nadal niezwykle mocno to przeżywa.
Nie mogę się z tym pogodzić… Minął już ponad rok od śmierci Pawła, a my z moją siostrą Anitką cały czas rozmawiamy o nim, jak gdyby nadal żył - wyznał w trakcie wywiadu dla "Vivy".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.