Agnieszka Korczyńska zgodnie ze swoim profilem na Linkedin od ponad 20 lat jest podwydawcą w stacji TVN. 15 lat temu dziennikarka uległa wypadkowi. Jego pokłosiem jest złamany kręgosłup w odcinku TH12/L1 i uszkodzony rdzeń kręgowy.
To się nazywa paraplegia, czyli porażenie dwukończynowe. Oznacza to, że poniżej piersi jestem całkowicie sparaliżowana i nie mogę zrobić samodzielnie żadnego ruchu - wyjaśniała 1,5 roku temu w "Dzień dobry TVN"
Potrzebuje pomocy
Kobieta przez swoją sytuację cierpi na trudno gojące się odleżyny. Musi stosować specjalne opatrunki, by nie spowodowały one sepsy. Wtedy dziennikarka może nawet umrzeć.
Niestety, opatrunki, które stosowała do tej pory, przestały działać. Koszt jednego wynosił 750 zł. Lekarze zalecili stosowanie innych. Z tym że koszt takiego opatrunku to aż 1600 zł!
Pamiętacie opatrunek szt. 1 za 750 złotych? To już nieaktualne Sama w to nie mogę uwierzyć, ale kazali mi kupić inne, także JEDNA sztuka w opakowaniu za blisko 1600 złotych. Jestem załamana… Jak wiecie z mojej aktywności tutaj, od dłuższego czasu jestem codziennym gościem w szpitalu na Orłowskiego. Dla niewtajemniczonych - mam potworne, głębokie ( IV stopnia w IV stopniowej skali ) odleżyny sięgające kości. Leczenie ich to koszmar, którego nikomu nie życzę. Nigdy! - pisała Korczyńska w ostatnim poście na Facebooku.
Kobieta nie ma żadnej rodziny, która mogłaby jej pomóc finansowo lub w jakikolwiek inny sposób. Dlatego prosi ludzi o wpłacanie 1,5 procent podatku na fundację, której jest podopieczną.
Boję się gorączki i sepsy. Już raz prawie umarłam na sepsę. Nie chce drugi raz. Jeśli martwica zaatakuje szpik kostny, to dojdzie do sepsy, a wtedy na pewno tego przeżyje. Nie ma szans. Na razie mam temperaturę koło 37,4-37,8, co pozwala mi w miarę normalnie funkcjonować, ale jestem słaba, więc jak komuś od razu nie odpisuje, to wybaczcie proszę. Nie mogę się na razie rehabilitować, bo z takimi ranami nie wolno. Dla osoby sparaliżowanej każdy dzień bez rehabilitacji to ubytek na zdrowiu i sprawności. Im dłużej nie ćwiczę, nie pływam, nie korzystam z kinezyterapii, tym szybciej całkowicie stracę sprawność. Naprawdę staram się być radosna i aktywna, ale jest mi coraz trudniej. To nie jest tak, że człowiekowi łatwo poprosić o pomoc. Wierzcie mi, wolałabym być samowystarczalna i samodzielna, ale już naprawdę nie daje rady. Rozpisałam się, ale chcę, żebyście znali dokładnie sytuację i kontekst, i wtedy podjęli decyzję, czy zechcecie mi pomóc. Dziękuję - dodała.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.