Edyta Górniak, choć za sobą ma dziesiątki, jak nie setki koncertów i to nie tylko dla polskiej, ale również zagranicznej publiczności, najwyraźniej nadal ma lekką tremę. W zasadzie nie ma się co temu dziwić. 31 grudnia będzie dla artystki wyjątkowym dniem - nie tylko z uwagi na Nowy Rok.
Gwiazda pojawi się na sylwestrowej scenie pierwszy raz od kilku lat. I to nie sama, a w asyście swojego ukochanego syna Allana!
Jest przerażona
W rozmowie z "Faktem" piosenkarka przyznała, że obawia się występu. Wszystko przez wypadki na scenie, których była świadkiem w ostatnich latach...
Koncert sylwestrowy to są bardzo trudne warunki pracy i nie tylko dlatego, że jest zimno i ślisko. Nieraz widziałam na próbach, gdy ktoś spadł, przewrócił się, poślizgnął się, złamał, skręcił nogę wśród tancerzy. Widziałam technika, którego poraził prąd... - mówiła.
Górniak nie martwi się jednak tylko o siebie. Szczególnie ważne jest dla niej również bezpieczeństwo fanów, których przy takiej okazji będzie przecież tłum.
Przez to, że koncert sylwestrowy przyciąga tłumy, naprawdę za każdym razem, jak stałam na scenie, to jest taki widok abstrakcyjny, bo ta publiczność, jakby nie ma końca. To jest nieprawdopodobne wrażenie. Zawsze się martwię o bezpieczeństwo ludzi: o to, czy w razie czego będą mieli jak przejść w inne miejsce - przyznała diwa.
Edyta Górniak ma słuszne obawy? A może lekko przesadza?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.