Krystian Ochman zajął 12. miejsce w finale Eurowizji, co trzeba uznać za dobry wynik. Tym bardziej, że Polska przez dobrych pięć lat nie była wstanie wejść nawet do ostatniego etapu tej imprezy. Jednak polskie media społecznościowe zdominowała inna sprawa – decyzja ukraińskich jurorów, którzy całkowicie pominęli Krystiana przy swojej punktacji. To się bardzo nie spodobało wybranej grupie Polaków. Nie pomógł nawet fakt, że ukraińscy widzowie przyznali mu maksymalną notę.
Wśród osób narzekających był m.in. Jarosław Jakimowicz. Znany z absurdalnych wypowiedzi prezenter TVP Info nie mógł przeżyć "nietaktu" i owe zero punktów uznał za afront ze strony Ukraińców, którym pomagają Polacy.
"Aferę" skomentował także Michał Wiśniewski, który sam w 2003 r. wystąpił z Ich Troje na Eurowizji. Zaliczył wtedy drugi najlepszy wynik w historii udziału Polski w tym konkursie – siódme miejsce. W rozmowie z "Faktem" muzyk nie krył zaskoczenia decyzją ukraińskiego jury, ale stwierdził, że nie należy zaostrzać sytuacji.
Czuję oczywiście wielki zawód, bo liczyłem, że jury ukraińskie doceni Krystiana bardziej, bo sobie absolutnie na to zasłużył. Ale nie ma co się skarżyć i obrażać. Wolę to zostawić bez komentarza, nie idźmy w negatywną stronę, nie bądźmy malkontentami, pamiętajmy, że sami Ukraińcy dali nam 12 punktów. Ja dwukrotnie od Ukrainy dostawałem z zespołem po 10 punktów, bo wtedy 12 zawsze szło do Rosji – powiedział.
Zwrócił uwagę, że Ochman poradził sobie naprawdę dobrze w konkursie, więc na tym wszyscy powinni się skupić.
Wierzyłem, że znajdzie się w trójce i byłem gotowy oddać mu drugie miejsce, które Ich Troje zajmuje w naszych eurowizyjnych występach, bo ja zawsze kibicuję Polakom. Nie udało się, ale to zdarza się najlepszym. Z Krystiana jestem dumny, zrobił wszystko co mógł. To był z pewnością jeden z najlepszych polskich występów na Eurowizji. Reprezentował nas zacnie i godnie – ocenił Wiśniewski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.