Ostatnio Ewa Farna została ambasadorką jednej z największych marek w branży beauty. Piosenkarka była tym faktem bardzo rozemocjonowana. Nie kryła tego w mediach społecznościowych.
Ale się jaram! Czekałam na tę propozycję od lat! - podkreślała na Instagramie.
Fani tego entuzjazmu nie podzielili. W komentarzach można wyczuć wyraźne niezadowolenie z ruchu wokalistki.
Zawiodłem się na Tobie!!! (...) to firma, która testuje kosmetyki na zwierzętach. Myślałem jednak, że kasa nie jest dla Ciebie najważniejsza... Szoooook. Masz krew i cierpienie zwierząt na rękach! - czytamy.
Czytaj także: Wstrząsające fakty z życia Maradony. Szokujące nagranie
Ewa Farna reaguje na hejt
Piosenkarka uznała, że powinna zareagować na mocne słowa internautów. "Pogadamy o tym na bank, też tutaj u mnie na IG, może na lajfie - było to jedno z pierwszych pytań do nich. Nie jest mi to obojętne, a sama byłam miło zaskoczona tym, jak jest naprawdę. Ale o tym innym razem, nie ominiemy tego tematu i to może być ciekawy edukacyjny lajf" - zaznaczała Farna.
O wszystko pytałam, na wszystko dostałam odpowiedź. Przynajmniej z wytłumaczenia ich przedstawicieli, bo na tym muszę polegać, nie jest to wcale takie łatwe i czarnobiałe. W Europie znowu nie byłyby dopuszczone do sprzedaży kosmetyki testowane na zwierzętach... ale jak powiedziałam - będzie jeszcze ten temat w związku z tym poruszany tutaj przeze mnie. To są ważne rzeczy i fajnie się w nich wzajemnie edukować, dobrze, że też na to zwracasz uwagę! - pisała nieco później.