Krzysztof Krawczyk był jednym z najpopularniejszych barytonowych głosów w Polsce. Debiutował na scenie muzycznej jako 17-latek. Mężczyzna przez blisko 60 lat zachwycał ludzi swoim śpiewem.
Muzyk cieszył się udanym życiem zawodowym, jednak życie prywatne wcale nie było aż tak kolorowe. Jego dwa pierwsze małżeństwa nie przetrwały próby czasu.
Dopiero podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych poznał kobietę, która skradła jego serce. Była nią Ewa. Para poznała się w Chicago w 1982 roku, w klubie polonijnym "Cisza leśna", gdzie kobieta pracowała jako kelnerka.
Czytaj więcej: Ukazały się nowe utwory Krawczyka. "Obudziłem się spocony"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto nadmienić, że piosenkarz był wtedy jeszcze w związku ze swoją drugą żoną - Haliną Żytkowiak.
Mimo iż Ewę i Krzysztofa dzieliła spora różnica wieki (on miał wtedy 36 lat - ona zaledwie 22) między tą dwójką szybko zaiskrzyło.
Swój związek sfinalizowali jeszcze w USA. Niestety, po przyjeździe do Polski napotkali pewne problemy. Okazało się, że w świetle prawa ich ślub jest nieważny. W związku z tym zdecydowali się na przysięgę w urzędzie stanu cywilnego, a także przed ołtarzem.
Po jakimś czasie ich relacje uległy pogorszeniu, co skłoniło ich do podjęcia decyzji o rozwodzie. Wkrótce potem uznali jednak, że było to błędne posunięcie, i postanowili ponownie złożyć przysięgę małżeńską.
Ostatecznie Ewa i Krzysztof spędzili razem niemal 40 lat. Ich związek zakończyła śmierć artysty,
Ewa Krawczyk wciąż nie może pogodzić się ze stratą męża. Pomaga jej jedna rzecz
Od śmierci artysty minęło już ponad dwa lata, jednak Ewa Krawczyk nadal przeżywa stratę ukochanego męża. W jednym z najnowszych wywiadów wyznała, że mimo upływu czasu wciąż nie może pogodzić się ze stratą.
To nie jest prawda, że czas leczy rany. Nie leczy. Nie pogodziłam się z odejściem Krzysia i chyba nigdy do końca się z tym nie pogodzę. Oczywiście, próbuję uczyć się nowego życia bez męża, ale idzie mi bardzo wolno - przyznała w rozmowie z magazynem "Świat i ludzie".
Jak podkreśla, wiara bardzo mocno pomaga jej przetrwać ciężkie chwile. - Poświęcam godzinę dziennie na modlitwę bez względu na to, gdzie jestem. Wiara daje mi oparcie i wielką siłę. Zresztą oboje z Krzysiem w niej znajdowaliśmy pociechę - powiedziała.
Wywiadzie przyznała też, że razem z mężem marzyli o wspólnej podróży do Rzymu i Watykanu. Niestety nie udało się im tego razem zrealizować. Dlatego kobieta sama wybrała się w tą podróż. W ten sposób chciała uczcić pamięć po zmarłym mężu.
To była bardzo wzruszająca podróż. Niezapomniane, trudne do opisania słowami, bardzo religijne, mistyczne przeżycie - powiedziała w rozmowie z magazynem "Świat i ludzie".
Czytaj również: Grób Krzysztofa Krawczyka. Widać go z daleka
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.