Ewa Krawczyk przed świętami udała się na cmentarz w Grotnikach, gdzie spoczywa jej mąż. Na grobie pojawiły się dekoracje i zostały zapalone znicze. Teraz przyznała, że mimo upływu czasu, nadal nie może się pogodzić z tym, że jej męża nie ma już na tym świecie.
Mówi się, że czas leczy rany, ale w moim przypadku tak nie jest. Dopiero zaczynam raczkować, ale mogę już wyjść do ludzi, rozmawiać. Jednak moje życie ciągle wygląda tak samo: dom, cmentarz, kościół. W dalszym ciągu jestem w wielkiej traumie, jest mi smutno, tęsknię za Krzysiem - mówi Ewa dla "Super Expressu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak tłumaczy Krawczyk, pocieszeniem dla niej jest fakt, że wokalista dostał wielką łaskę od Boga, bo urodził się 8 września - w urodziny Najświętszej Maryi Panny, zmarł na Zmartwychwstanie Pana Jezusa o 15.05 - czyli w godzinę miłosierdzia Bożego.
Cały czas jestem samotna, bo to nie jest tak, że ktoś przyjdzie i człowiek zaraz tryska humorem. To się tak nie da. Jeszcze nie jestem gotowa na takie uroczystości. Cały czas jestem depresyjna, to nie jest tak, że mi przeszło. Cały czas tęsknię za Krzysiem, brakuje mi go - dodaje.
40 lat małżeństwa
Ewa i Krzysztof Krawczykowie bardzo się kochali i przeżyli razem przeszło 40 lat. Niestety, małżonków rozdzieliła (w kwietniu 2021 roku) nagła śmierć piosenkarza.
Czytaj także: Dalajlama nagrany. Wideo budzi niesmak
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.