Basia Kurdej-Szatan poślubiła swojego męża Rafała Szatana 10 lat temu. Gdy para brała ślub cywilny, aktorka była wówczas w ciąży. Na wesele zdecydowali się kilka miesięcy później.
Aktorka w swojej książce wspomina, jak wyglądały jej oświadczyny. Rafał Szatan zrobił to już po 5 miesiącach znajomości. Mężczyzna o rękę ukochanej poprosił podczas wyjazdu na narty w Czechach.
Pamiętam, że po tym, jak się oświadczył, zaczęliśmy się śmiać i w tych kaskach i kombinezonach leżeliśmy na śniegu przez jakieś pół godziny. A w drodze powrotnej do Opola Rafał kupił bukiety kwiatów dla mojej mamy i babci. To spotkanie z rodzicami było dla niego bardziej stresujące niż same oświadczyny - zdradza w książce Basia Kurdej-Szatan.
Rodzice Kurdej-Szatan nie spodziewali się, że wszystko tak szybko się potoczy. Aktorka wyznała, że 3 miesiące po zaręczynach para zaczęła starać się o dziecko. "Rodzice go prawie nie znali. Kiedy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy, byli trochę w szoku. Pamiętam, jak mówili: "No cóż, jeżeli tak decydujecie, to wszystkiego dobrego". Byli trochę zmieszani, bo wszystko między mną i Rafałem rozwijało się bardzo szybko. To był rok 2010, ja miałam dwadzieścia pięć lat, Rafał dwadzieścia dwa lata, więc byliśmy młodzi. Po trzech kolejnych miesiącach zaczęliśmy się starać o dziecko" - wyznała aktorka.
Ponieważ Basia Kurdej-Szatan podczas ślubu cywilnego była w 3 miesiącu ciąży, huczne wesele zorganizowano, dopiero gdy córka pary była już na świecie.
"Musieliśmy otworzyć koperty"
Podczas uroczystości doszło do niezręcznej sytuacji. Właścicielka lokalu wbrew wcześniejszym ustaleniom poprosiła, by za całość wesela zapłacić tego samego dnia. Ani para młoda, ani ich rodzice nie mieli przy sobie takiej gotówki, dlatego musieli otworzyć koperty.
To było beznadziejne. Zapłaciliśmy część za wesele przed imprezą. Kolejną część mieliśmy uiścić następnego dnia, bo zamówiliśmy też śniadanie dla gości. Tak się umówiliśmy. Managerka karczmy nagle o godzinie dwudziestej drugiej stwierdziła, że mama ma jej zapłacić natychmiast, w gotówce. Nie mieliśmy jak wyciągnąć takiej kwoty z bankomatu, więc musieliśmy otworzyć koperty i z naszych prezentów zapłacić za całość - wyznała gwiazda.
"Mama z siostrą, zamiast się bawić, stresowały się i organizowały pieniądze. To było pierwsze wesele tuż po otwarciu tej knajpy, może dlatego doszło do takiej głupiej sytuacji. Na szczęście jedzenie było pyszne, mieliśmy ponad stu dwudziestu gości, którzy bawili się świetnie całą noc" - dodała aktorka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.