Tomasz Stockinger jest kojarzony choćby z rolą doktora Lubicza w "Klanie". W lutym ten aktor skończy 67 lat, ale nawet nie myśli o tym, by udać się na emeryturę.
Szczerze wyznaje, że "chce być potrzebny". Nie jest to jednak jedyny powód, który trzyma go przy aktorstwie.
W rozmowie z Plejadą podkreślił, że jego emerytura jest niezwykle niska. Gdyby przestał pracować, wręcz nie miałby za co się utrzymać.
Uprawiam dużo sportu, więc nadal dobrze się czuję, nie mam potrzeby odpoczywania, mimo że mam za sobą poważną operację serca. Do tego dochodzi jeszcze to, że choć mam oczywiście jakieś tam oszczędności, to emeryturka jest na tyle mała, że gdybym miał samą emeryturkę, to właściwie byłaby głodowa sytuacja - przyznał Stockinger.
Polski Ład a emerytury. Dosadny komentarz Stockingera
Doświadczony aktor skomentował też kwestię wpływu Polskiego Ładu na emerytury, które w niektórych przypadkach mają wzrosnąć. Postanowił przywołać okres PRL. - Mówimy o kilku procentach, jakichś 100 zł. Ludzie sceny i estrady nie byli do tej pory zaopatrzeni w jakiś system. W przeszłości jeszcze za PRL były takie możliwości, że podatnik sam odprowadzał dodatkowe składki, w zależności od zarobków - podkreślił Stockinger.
Gdyby był klarowny system, to byłoby inaczej. Chciałoby się te składki powiększone odprowadzać, co później skutkowałoby jakąś przyzwoitą emeryturą. Obecnie ciągle są jakieś rewolucje - podsumował.
Czytaj także: Ale nowina! Kurdej-Szatan z Kossakowskim
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.