Poseł KO Dariusz Joński kilka dni temu opublikował wyniki kontroli poselskiej, która dotyczyła zarobków w TVP. Niektórzy czołowi pracownicy mediów rządowych zarabiali nawet około 1,5 mln złotych rocznie.
Przykładowo Michał Adamczyk od kwietnia do grudnia 2023 roku zarobił 372 tys. zł - z tytułu umowy o pracę. Do tego pobierał wynagrodzenie w wysokości 1,1 mln zł, które otrzymywał w ramach działalności gospodarczej. Samuel Pereira w tym samym czasie zarobił łącznie 439 tys. zł.
Zarobki pracowników TVP wywołały duże poruszenie w opinii publicznej. W odpowiedzi na ujawnione zarobki Prawo i Sprawiedliwość na dawnym Twitterze opublikowało grafikę z zarobkami dziennikarzy TVP za czasów PO. "Zobaczcie, ile zarabiały tłuste koty z TVP za czasów PO!" - czytamy we wpisie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Maciej Orłoś 2 mln zł (od 2013 do 2016), Hanna Lis 450 tys zł (2015 - 2016), Piotr Kraśko 800 tys zł (od 2015 do 2016), Tomasz Lis 21,2 mln zł (od 2008 do 2016)" - widzimy na grafice udostępnionej przez oficjalny profil PiS.
Maciej Orłoś w rozmowie z Wirtualną Polską zaznaczył, że "różnica jest duża, bo to, co wtedy robiliśmy, to było uczciwe i profesjonalne dziennikarstwo".
Do sprawy odniósł się także Paweł Kukiz. Takiego komentarza nie spodziewało się wielu jego dawnych wyborców.
Zmanipulowane przez media głupki kłócą się przy rodzinnych, świątecznych stołach "kto więcej" a takie Orłosie czy Adamczyki śmieją im się w twarz. A już na amen rozwaliło mnie tłumaczenie Orłosia, który stwierdził, że jego zarobki są zasłużone (a tamtych nie), bo - cytuję - " to co robiliśmy wtedy, to było dziennikarstwo uczciwe wobec widza". Jasne! Tak uczciwe, jak jego półmilionowe zadłużenia podatkowe względem Skarbówki - napisał Paweł Kukiz na Twitterze.
Czytaj także: Polały się łzy. Żona polityka PiS już po walce
Na komentarze internautów nie trzeba było długo czekać. Wśród nich czytamy:
"Teraz wstyd się przyznać, że miał Pan mój głos"
"Nawet w tym poście piszesz pogardliwie o ludziach 'głupki'. Żadnej refleksji"
"Pisze ten post osoba która szła walczyć z systemem, a teraz siedzi na garnuszku u Kaczyńskiego"
"I pomyśleć, że ja na Pana głosowałam..."
Maciej Orłoś potwierdził na swoim kanale na YouTube, że zalegał pieniądze fiskusowi. - Potwierdzam, zaległości są. Natomiast zaskoczyła mnie podana przez media informacja o ich wysokości. Według mojej wiedzy mój dług jest znacznie niższy (...). Przyczyną zaległości wraz z rosnącymi odsetkami był okres pandemii, a zwłaszcza lockdownu w 2020 r. Na kilka miesięcy moja firma praktycznie straciła możliwość zarobkowania - wyjaśnił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.