Ewa Demarczyk miała ogromny muzyczny talent. Piosenkarka nagrała liczne przeboje, choćby "Czarne anioły", "Groszki i róże", "Tomaszów", czy "Grande Valse Brillante". Artystka zmarła 14 sierpnia 2020 roku. Pochowano ją w Krakowie na Cmentarzu Rakowickim w Alei Zasłużonych.
O aktualnym, nowym, wysokim nagrobku Demarczyk jest głośno już od jakiegoś czasu. Wzbudza on niemałe kontrowersje. Wiadomo, że wybrała go rodzina artystki, z którą ta rzekomo od lat nie utrzymywała kontaktów.
Prawa głosu nie miał natomiast wieloletni partner "Czarnego Anioła", Paweł Rynkiewicz. Zmarła nie zostawiła bowiem żadnego testamentu, a para nie była małżeństwem. Zakochani w świetle przepisów figurowali więc jako obce dla siebie osoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paweł Rynkiewicz zdruzgotany nowym pomnikiem Ewy Demarczyk
Paweł Rynkiewicz w rozmowie z o2.pl zaznacza, że artystka zawsze dążyła do prostoty. Wyraża przy tym oburzenie.
- Także sztukę starała się upraszczać. Wystarczy popatrzeć na nagrobki różnych znaczących osób związanych z kulturą, które przeszły do historii. W większości przypadków mają zwykłe, proste, skromne nagrobki - mówi. Dodaje, że na takim właśnie najpewniej zależałoby jego zmarłej partnerce.
W momencie, gdy półtora roku temu pojawił się projekt tego nagrobka opublikowałem go na Facebooku. Internauci nazwali go wtedy pastylką - tabletką. Tak to podjąłem i tak go określam - dodaje.
Rynkiewicz nie kryje, że to wyjątkowo przykra sprawa. Niestety, nic z nią nie może zrobić.
- Dla większości osób ten megalomański projekt nagrobka nie za bardzo kojarzy się z Ewą Demarczyk. Nie ma on żadnego związku z nią. To dla mnie bardzo bolesny temat - podkreśla łamiącym się głosem.
Grobem Ewy Demarczyk zarządza rodzina. To ona odpowiada za projekt
Paweł Rynkiewicz dodaje w rozmowie z o2.pl, że nie ma żadnych praw do grobu zmarłej artystki. Para nie zdążyła bowiem zawrzeć związku małżeńskiego. Mężczyzna nie wie też, czy będą jeszcze prowadzone jakieś prace nad pomnikiem lub wokół niego.
- Dysponentem grobu jest pani Lucyna Demarczyk-Staśto. Na początku prowadziłem rozmowy z rodziną Ewy na temat projektu. Potem jednak przestali się do mnie odzywać. Wykonali taki pomnik, jaki uważali za słuszny. Jak państwo robiliście zdjęcia dla swojego portalu, to widzicie, jak ten nagrobek góruje nad całą Aleją Zasłużonych - podsumowuje zdruzgotany.
Paweł Rynkiewicz opublikował post na Facebooku
Partner "Czarnego Anioła" swoim smutkiem podzielił się również na Facebooku. Nie krył niezgody na tę sytuację.
"Wyjątkowo samochwalcze dwumetrowe koło. Z wpisanym w swój okrąg elementem pielęgniarskiego czepka. Zimny zestaw bieli, szarości i czerni. Mam wrażenie, że wykorzystano istniejący już i odrzucony przez innego zamawiającego projekt na 90 urodziny krakowskich zakładów farmaceutycznych POLFA" - napisał.
Nagrobek, który wyrósł na cmentarzu Rakowickim, to wielka i zawstydzająca pomyłka tych, którzy o tym zadecydowali. Nie mam z tym nic wspólnego i nie mam też cienia wątpliwości, że Ewa nie zaakceptowałaby tak megalomańskiego "dzieła" - zamieścił w poście na Facebooku.
Agnieszka Potoczny-Łagowska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.