W minionych dniach pojawiła się niepokojąca informacja o Katarzynie Grocholi. Pisarka trafiła do szpitala na Płockiej w Warszawie, natomiast w poniedziałkowe popołudnie Dorota Szelągowska ujawniła, jak wyglądała walka jej mamy z rakiem.
Mama ma raka. Nie mówiłam ci, bo to się nagle okazało. Za kilka godzin operacja. Powiedziała, że wszystko będzie dobrze - przekazała w "Wysokich Obcasach Extra".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdradziła poza tym, że Grochola spisała testament. Mimo to deklarowała, że nie podda się chorobie.
Głos zabrała też przyjaciółka pisarki Dorota Goldpoint. O perturbacjach zdrowotnych Grocholi mówiła w rozmowie z jastrzabpost.pl.
Po prostu czekamy. Z wielkim żalem i smutkiem przyjęliśmy tę informację. Ale nie można się poddawać. Tak naprawdę życie jest w naszych sercach i naszym umyśle. Kochając życie, będziemy o to życie i zdrowie walczyć. Trzymam ogromnie kciuki za Kasię, dzwonie do niej, wzmacniam ją. Wiem, że sobie poradzi - zaznaczała.
Katarzyna Grochola przemówiła ze szpitala
We wtorek Katarzyna Grochola opublikowała nagranie, podczas którego potwierdziła, że miała raka prawego płuca i musiała przejść dwie operacje. - Prosto ze szpitala na Płockiej. Tak, owszem miałam raka prawego płuca. Tak, owszem jestem po podwójnej operacji - powiedziała pisarka.
Następnie wystosowała dość zaskakujące pytanie. - Teraz ja mam dla państwa zagadkę, bo nigdy nie przybyło mi 500 obserwujących, nawet jak wyszłam za mąż po 60-tce. Ile trzeba mieć raków, nowotworów, żeby mieć milion obserwujących? - dodała.
Okazuje się, że wiele osób chce wesprzeć Grocholę. Co można dla niej zrobić?
Pytają mnie państwo, co można dla mnie zrobić. Nic prostszego, zmieńcie rząd. Dziękuję bardzo, zamierzam przeżyć - zadeklarowała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.