W połowie grudnia, tuż przed swoimi 20. urodzinami, Billie Eilish gościła w programie Howarda Sterna, gdzie odważyła się na wiele osobistych wyznań. Tym, które odbiło się w mediach szczególnie szerokim echem, było to dotyczące pornografii. Eilish opowiadała, że filmy dla dorosłych zaczęła oglądać w wieku 11 lat.
Gwiazda muzyki pop szczególnie wiele miejsca poświeciła temu, jak destrukcyjny wpływ na psychikę i jej późniejsze kontakty seksualne miały filmy porno. Jak stwierdziła, "pornografia zniszczyła jej mózg", a z fatalnymi skutkami ekspozycji na wulgarne treści w tak młodym wieku mierzy się do dziś.
"Przez długi czas zgadzałam się na rzeczy, które nie były dobre. Sądziłam, że właśnie one powinny mnie pociągać" - mówiła Billie Eilish w rozmowie z Howardem Sternem.
Wyznanie artystki powszechnie odebrano jako cios dla przemysłu pornograficznego. Niedawno głos w sprawie zabrała gwiazda tej branży Maitland Ward, która wskazała do kogo Eilish powinna kierować swoje pretensje.
"Zamiast atakować całą branżę, może najpierw należy zapytać, jak to się stało, że Eilish oglądała filmy pornograficzne, gdy była na etapie edukacji w szkole podstawowej? Kto nad nią czuwał? Powinna obwiniać za to swoich rodziców. To jest przemoc. Dziecko nigdy nie powinno oglądać takich rzeczy. Poza tym, porno nie jest czymś, co może być traktowane jako edukacja seksualna dla ludzi. To rozrywka dla dorosłych. I nic ponadto" - podkreśliła Maitland Ward.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.