Klaudia Halejcio i jej ukochany Oskar w czerwcu zeszłego roku zostali rodzicami. Ale pojawienie się na świecie dziecka nie było jedyną rewolucją w ich życiu. Aktorka i jej narzeczony postanowili bowiem sprzedać mieszkanie Halejcio, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na zakup domu. Oczywiście rezydencja o wielkości 520 metrów kwadratowych, otoczona sporym terenem zielonym, nie była tania. Partnerzy musieli wziąć kredyt.
Willa, jak donoszą media, kosztowała młodą parę aż 9 mln zł. Mimo że spłata została rozłożona na 30 lat, zakochani i tak muszą co miesiąc płacić wysokie raty. Ostatnio dużo większe niż jeszcze niedawno. Wszystko przez duże i częste wzrosty stóp procentowych.
Halejcio żyje na wysokim poziomie, ale z innymi Polakami łączy ją "uwiązanie" do kredytu. Aktorka dobrze wie, jak czują się wszyscy, którzy z przerażeniem obserwują wzrosty rat. A te w wielu przypadkach są już dwukrotnie większe niż kilka miesięcy temu.
Klaudia nie ukrywa, co o tym sądzi.
To jest naprawdę trudne, bo to jest trochę oszustwo. No umówmy się szczerze, kto ma kredyt, ten to rozumie. To jest oszustwo, bo w momencie, kiedy zawierasz umowę, wiesz mniej więcej jak wygląda twoja sytuacja, jak będzie wyglądała rata, jak możesz sobie rozdzielić wydatki w danym miesiącu. I nagle ta rata jest dwa razy większa? No to jest to naprawdę trudne - mówiła w rozmowie z Pomponikiem.
Halejcio pozostaje jednak optymistką. Słusznie?
- Moim marzeniem było mieć piękny dom. Najpierw spełnieniem marzeń było mieszkanie, które sprzedałam na poczet tego, żeby mieć ten ukochany dom, udało mi się to połączyć z partnerem. Wiem, jak to było ważne dla mnie, więc mam nadzieję, że w końcu coś się zmieni, żeby te marzenia mogły się realizować i u innych - dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.