Książę Harry nie rzuca słów na wiatr. Odkąd ogłosił wraz z żoną, że ma zamiar rozpocząć życie na własną rękę, z dala od rodziny królewskiej, konsekwentnie dążył do osiągnięcia tego celu. Postanowił przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Na przeprowadzce jednak się nie skończyło. Oboje zdecydowali, że wrócą do pracy zawodowej. Oczywiście nie rezygnując z działalności charytatywnej. Meghan m.in. nawiązała współpracę z Disneyem, jak dotąd realizując się w dubbingu.
Harry natomiast podjął pracę w jednym z modnych staru-upów w Dolinie Krzemowej. Dołączył do zespołu BetterUp Inc., organizacji działającej w zakresie m.in. rozwoju osobistego i zdrowia psychicznego, a więc dziedzin, z którymi książę związany jest od lat. Wraz z wiadomością o nowej pracy księcia pojawiła się informacja, że zajmuje on już wysokie stanowisko, jest, w największym skrócie, dyrektorem ds. rozwoju.
Nowa praca Harry'ego. Niefortunna nazwa stanowiska
I nie byłoby w tym nic dziwnego ani zabawnego, gdyby nie… bystrość intrernautów. Jak donosi popularny serwis LAD Bible, skrótowiec od stanowiska księcia brzmi "chimpo". I wciąż nie ma w tym nic dziwnego. Jednak do czasu. W sieci pojawiła się informacja, że słowo to brzmi bardzo zabawnie… w japońskim. Jak się okazuje, w miejskim slangu ma bardzo erotyczne konotacje i oznacza po prostu… penisa.
Czytaj też: Litwa. Wykryto nowy wariant koronawirusa
Tak, dobrze widzicie. Teraz rozumiecie, dlaczego Japończycy nie mogli zareagować na wieści o nowym stanowisku księcia inaczej niż rozbawieniem i śmiechem – wyjaśnia z kolei japoński serwis Sora News 24.
Oczywiście wiadomość tę należy traktować wyłącznie jako anegdotę, gdyż stanowisko księcia niewątpliwie wiąże się z poważnym zajęciem. Przykład ten pokazuje jednak jasno, że język potrafi płatać figle i jak niewiele trzeba, żeby doszło do zabawnego nieporozumienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.