W poniedziałek 2 września śląska policja poinformowała, że doszło do zatrzymania czterech mężczyzn, którzy mieli dopuścić się "rozboju z użyciem noża i przedmiotu przypominającego broń na właścicielu firmy medycznej ze Śląska". Zatrzymani mieli zmusić mężczyznę do przelania na wskazane konto niemal miliona zł.
Jak się okazało, jednym z zatrzymanych mężczyzn jest Jacek B. - były dziennikarz TVN i RMF FM, dwukrotny laureat nagrody Grand Press, a prywatnie - nieślubny syn Krzysztofa Materny. Znany prezenter dopiero w 2017 r. dowiedział się, że ma nie dwójkę, a trójkę dzieci.
To prawda, że pan Krzysztof jest moim ojcem, ale prawdziwe więzi między ludźmi tworzą się w trakcie wspólnego życia i spędzania czasu. Obaj jesteśmy dojrzałymi mężczyznami, nikt nikomu nie będzie rzucać się na szyję - skomentował Jacek B. w rozmowie z "Twoim Imperium".
Nie była to jedyna zaskakująca informacja, dotycząca przeszłości Jacka B. Utytułowany dziennikarz, według "Rzeczypospolitej", skazywany był za rozbój, przywłaszczenie mienia oraz dezercję.
Jacek B. niedawno wrócił z wymarzonych wakacji
Do rozboju, w związku z którym śląska policja zatrzymała czterech mężczyzn, miało dojść 12 sierpnia. Tuż przed tym zdarzeniem Jacek B. wraz żoną i córką, wrócił z wakacji na Malediwach. - Para zdecydowała się więc na ekskluzywny resort, który oferował nie tylko luksusowe apartamenty z własnym basenem, ale i pełne wyżywienie w opcji all-inclusive - opisywał "Fakt".
Małżonkowie świętowali sukces, który odniosła piękna żona dziennikarza - została rekordzistką świata w potrójnym Ironmanie.
W mediach społecznościowych żona Jacka B. przedstawia się jako "mama, sportowiec, trener i bizneswoman". Dotąd kobieta chętnie chwaliła się luksusowym życiem i publikowała zapierające dech w piersiach kadry. W związku z ostatnimi wydarzeniami, wydała krótkie oświadczenie.
Mój mąż został aresztowany w związku z niezwykle poważnymi zarzutami. Ze względu na dobro naszego dziecka, nie będę w tej sprawie zabierać głosu publicznie. W tej szokującej dla mnie sytuacji muszę skupić się na tym, by chronić moją córkę, Magdę oraz resztę naszej rodziny. Proszę, uszanujcie moją decyzję — nawet bez medialnej burzy to dla nas piekło — napisała Pyszka-Bazan na Instagramie, już po zatrzymaniu jej męża.
Jackowi B. grozi kara nawet 20 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. - Mój klient nie przyznał się do stawianego mu zarzutu i nie zgadza się z wersją wydarzeń przedstawioną przez pokrzywdzonego - poinformowała serwis wyborcza.pl mecenas Aleksandra Kokoszka, obrońca Jacka B.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.