Gościem wydania programu "W kontrze" na TVP Info była Ewa Krajewska, Główny Inspektor Farmaceutyczny. Głównym tematem rozmowy był nielegalny handel lekami. Prowadzący program Jarosław Jakimowicz pokusił się o kilka osobistych wynurzeń.
Jakimowicz pyta o leki
Jakimowicz, jak to ma w swoim zwyczaju, na wstępie przytoczył kilka historii "z życia wziętych". Wspomniał m.in. o znajomym, który dorobił się na lekach na receptę, które wywoził do Niemiec. Przed tysiącami widzów opowiedział także o swojej koleżance, która przywoziła z Czech medykamenty na bazie amfetaminy.
Pani minister, czy popełniłem przestępstwo? Brałem leki na alergię, miałem wykupiony cały pakiet, doktor zmieniła mi leki, zostały mi trzy opakowania. Na Facebooku u siebie wrzuciłem. Czy jest ktoś, kto potrzebuje? No i odezwała się pani, której wysłałem za darmo. Źle zrobiłem? Nie zweryfikowałem, czy rzeczywiście ich potrzebowała - zastanawiał się na antenie TVP Info Jakimowicz
Czytaj także: Burza po nagraniu z Gardias. Tak wiozła córkę i psa
Ewa Krajewska wyjaśniła prowadzącemu, że lekami na receptę nie można się wymieniać tak jak zwykłymi towarami. Jakimowicz wówczas zapytał, czy zakupione przez siebie pigułki powinien oddać do apteki. Szefowa GIF skwitowała to jedynie jednoznacznym uśmiechem.
Prezenter drążył dalej. Zapytał, czy w takim razie dozwolone jest kupowanie leków zza granicy.
Zamawiam leki i różne preparaty w niemieckiej aptece. Niemiecki adres, niemiecka strona, niemiecka apteka. Mogę czy nie mogę? - pytał gwiazdor TVP
Ewa Krajewska z uśmiechem na twarzy wyjaśniła, że przez internet można kupować jedynie leki nie na receptę. Jak podkreśliła, te produkty jednak powinno się nabywać tylko ze zweryfikowanych stron, które posiadają "zielone logo z białym krzyżem"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.