Jane Seymour przeszło pół wieku temu była dziewczyną Bonda (Roger Moore) w "Żyj i pozwól umrzeć", ale polskim widzom kojarzy się przede wszystkim z rolą doktor Quinn w popularnym serialu z lat 90. Seymour od zawsze zachwycała figurą i urodą.
Jednak dopiero kilka lat temu wyznała, że "czuje się komfortowo we własnej skórze". Dlatego na 67. urodziny zapozowała dla "Playboya". - W moim wieku ma się ogromną wolność - mówiła w wywiadzie do sesji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudno dziwić się jej entuzjazmowi. Nadal wygląda doskonale - ba, wygląda niemal tak, jakby od okresu nadawania "Dr. Quinn" czas się dla niej zatrzymał.
Seymour wygląda i czuje się doskonale. Szczupła sylwetka, promienny uśmiech, zawadiacki błysk w oku i imponująca płomiennoruda fryzura to nadal jej znaki rozpoznawcze. Aktorka ma już dorosłe dzieci i teraz ma czas na spełnianie swoich marzeń.
Kolejne role, dalekie podróże czy po prostu codzienne czerpanie z życia sprawia, że Seymour ma niespożyte pokłady energii. Dowód tego dała ostatnio, bawiąc się na urodzinowej imprezie znajomego, Seana M Flynna, aktora i fotografa.
W sieci opublikowała krótkie wideo, w którym szaleje na urodzinowym koncercie. Radosna Seymour skacze pod sceną i kokietuje zespół. W opisie nie kryła, że bawiła się tego wieczora doskonale.
To był fantastyczny czas! Tańczyłam i śpiewałam, jakbym znów miała czterdziestkę! - napisała 72-letnia gwiazda.
Patrząc jednak na to, jak szalała na tej imprezie, trudno się oprzeć wrażeniu, że lat tego wieczora ubyło jej zdecydowanie więcej!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.