Janusz Panasewicz wyjawił powody swojej decyzji. Przekazał, że alkohol przeszkadzał mu zarówno w śpiewaniu, jak i aktywności fizycznej.
Jakiś czas temu poczułem, że alkohol wywołuje jakieś problemy z kondycją, śpiewaniem… Tak więc zdecydowałem się na radykalne posunięcie - zostałem stuprocentowym abstynentem. Czuję się z tym naprawdę świetnie, okazało się, że jednak można tak żyć. No i grać naprawdę dobrą muzykę, bez zadyszki - powiedział w rozmowie z natemat.pl.
Zobacz także: Panasewicz: "Rock’n’Rollowcy mają dobre serducha. Nie mają zawiści i zazdrości!"
Wokalista pamięta też o tym, że ma już 64 lata. W związku z tym ma świadomość tego, że musi nieco zwolnić tempo życia.
Gdy człowiek był młody, mógł imprezować naprawdę dziko, po czym grać po trzy koncerty dziennie, bo organizm regenerował się naprawdę szybko. Dzięki temu, że zwolniliśmy tempo życia, ciągle dajemy radę - wyjaśnił Panasewicz.
Kieruje się poradą Zbigniewa Wodeckiego
Zbigniew Wodecki wielokrotnie powtarzał, że sprawą absolutnie kluczową jest sen. Janusz Panasewicz zdradził w rozmowie z natemat.pl, że kieruje się tą zasadą.
Bywało, że człowiek poszalał i położył się do łóżka, z którego musiał wstać po dwóch, trzech godzinach - w takich sytuacjach nie uratuje nas żaden wspomagacz. Tak więc: spać, spać i jeszcze raz spać - podkreślił lider Lady Pank.
Czytaj także:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl