Jarosław Jakimowicz znów wzbudził sporo kontrowersji. Wszystko za sprawą jego poczynań w Dniu Flagi RP. Gdy zobaczył, że na jednym z budynków w Warszawie zawieszono dwie flagi - biało-czerwoną i tęczową - uznał, że nie może przechodzić obok tego obojętnie.
Najpierw kontaktował się w tej sprawie ze strażą miejską, a następnie z policją. Nikt jednak nie chciał podjąć interwencji. Jakimowicz natomiast uparcie tłumaczył, że takie zestawienie flag "uraża go jako Polaka".
Tam jakaś szmata wisi nad polską biało-czerwoną flagą w Dniu Flagi. Jest pewien rytuał, obowiązek szanowania tej flagi. Dzwoniłem na straż miejską i od dwóch dni nie reagują, mówiłem dziś o tym w telewizji, możecie to zdjąć? - pytał policjantów.
Policja nie chciała pomóc. Jakimowicz ruszył do akcji
Gdy mundurowi odmówili interwencji, Jakimowicz udał się do "zaprzyjaźnionej restauracji", pożyczył krzesło, wspiął się na nie, a następnie zerwał tęczową flagę. Chwilę później wyrzucił ją w krzaki. Wszystko nagrał i pokazał w sieci.
Przed chwilą podskakiwałem jak głupi zając do tej flagi (...) To jest to gó**o, które poleciało tam... - relacjonował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.