Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Wszystko przez pasy bezpieczeństwa. – Latam dużo, więc wiem, że w niektóre pasy czasem się nie zapinam albo jest ciasno. Więc od razu, gdy tylko pojawiam się w samolocie, proszę o przedłużkę, czasami na zaś – mówi modelka.
Tak było i tym razem. Ewa, która miała miejsce przy wyjściu ewakuacyjnym, poprosiła stewardessę o przedłużkę. Ta odpowiedziała, że zaraz ją przyniesie, ale tego nie zrobiła. Samolot ruszył i dopiero po ponad dwóch godzinach lotu, tuż przed lądowaniem, jedna ze stweardess zwróciła uwagę, że Ewa nie jest zapięta w pas.
Zobacz też inne odcinki programu o2.pl: Polka wydostała się z aresztu w Nikaragui. "Zawsze dam sobie radę"
Zrobiła bardzo głośną scenę. Ludzie zaczęli się odwracać z kilku rzędów, ja byłam w dość sporym szoku – powiedziała Ewa Zakrzewska w wywiadzie udzielonym o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powiedziała: "ja teraz muszę przesadzić ludzi, pani się nie mieści w pas". Przesadziła panią, zamieniła mnie miejscami, dostałam dopiero wtedy przedłużkę. Wszyscy się na mnie patrzyli, czułam ogromne zażenowanie, ponieważ zrobiła to tak ostentacyjnie i naprawdę się musiała postarać, żeby to wyszło tak teatralnie i uwłaczająco dla mnie – dodała.
Stewardessa komentuje. "Absurdalna sytuacja"
Sprawę skomentowała dla o2.pl Magda Klein, stewardessa prowadząca na Instagramie konto "latająca_mama".
Ta sytuacja jest absurdalna, jest to wyraźny błąd personelu. Naszym obowiązkiem jest dopilnować, by każdy pasażer miał w czasie startu i lądowania zapięte pasy – powiedziała.
To nie jest wina tej dziewczyny, ona poprosiła o przedłużkę. Zasady są takie, że powinna tę przedłużkę dostać. Stewardessa, która została poproszona o nią, powinna jej ją przynieść i od razu ją przesadzić, ponieważ osoby z przedłużką nie mogą siedzieć w potencjalnych punktach ewakuacji – na początku samolotu (w zależności od linii), na skrzydłach i na końcu – wyjaśniła
Zobacz też inne odcinki programu o2.pl: Smutne wyznanie najpiękniejszej Polki. To usłyszała we Włoszech
Ewa próbowała skontaktować się z linią lotniczą, żeby wyjaśnić sprawę, ale bezskutecznie. W końcu nagłośniła incydent w mediach społecznościowych. Nie po to, żeby się żalić, ale po to, żeby uchronić innych przed podobnymi sytuacjami. – Nie chciałabym, żeby ta sytuacja dotknęła kogoś, kto jest bardziej delikatny niż ja, bo ja już dużo przeszłam i mimo to mocno mnie to dotknęło. A są osoby, które mogłyby sobie później nie poradzić. Dużo osób w ogóle rezygnuje z lotów – stwierdziła.
Ewa Zakrzewska o hejcie w sieci. "Komentarze są bardzo mocne"
W rozmowie z o2.pl Ewa Zakrzewska opowiedziała też m.in. o hejcie, z którym się spotyka w sieci. – Komentarze w internecie niekiedy są bardzo mocne. Dostaję dużo komentarzy agresywnych od mężczyzn. Pojawił się taki komentarz jednego z mężczyzn, że "gdybym się znalazła w zasięgu jego ręki, toby mnie po prostu za****ł" – stwierdziła.
Niekiedy negatywne komentarze piszą też kobiety. Ewa przyznała, że miała stalkerkę. – Regularnie każde moje zdjęcie, każdy mój wpis hejtowała. I kiedy zobaczyła, że nie reaguję, że ten hejt mnie nie dotyka, to zaczęła szukać mojej rodziny. I wtedy powiedziałam "stop". Znalazłam prawnika, który zgłosił sprawę. Kobieta miała anonimowe konta e-mail i na Facebooku, ale mimo to prokurator i policja ją znaleźli. Była gdzieś w krajach Beneluksu, dostała europejski nakaz przesłuchania.
Tak się wystraszyła, że zniknęła i nic już więcej o niej nie słyszałam - mówi Ewa Zakrzewska.