Agata Młynarska ma za sobą kolejną wizytę w stołecznym szpitalu przy ulicy Wołoskiej. "Fakt" relacjonuje, że w drodze powrotnej odwiedziła okolice ul. Dąbrowskiego. Często tam przebywała, gdy była dzieckiem. Tym razem zahaczyła o Centrum Kultury Łowicka.
W tej placówce funkcjonuje bistro, z którego Młynarska postanowiła skorzystać. Liczyła na tani posiłek. Rzeczywistość okazała się sporym rozczarowaniem.
Wbiłam tutaj i zamówiłam sobie mintaja, ziemniaki, kapustę kiszoną, kapuśniak i pięć naleśników, które chcę zabrać. Zdecydowanie spadła mi korona z głowy. Zapłaciłam 105 złotych. Jest to paragon grozy - podkreśliła Młynarska na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agata Młynarska była w szoku
Młynarska nie ukrywała poruszenia tym, ile musiała zapłacić za wybrane dania. - W lekkim szoku jestem. Zjadłam lekko tłustawy kapuśniak, chyba odgrzewany w mikrofalówce, z ewidentnie mrożoną marchewką, do tego ziemniaki, jadłam takie w szkolnej stołówce, trzy kawałki mintaja i pyszną surówkę. [...] Ale czy wy to ogarniacie, przecież wszyscy gotujemy, żeby za to trzeba było zapłacić ponad 100 złotych? - pytała wyraźnie zdumiona.
Ważna informacja. Jeden blady cherlawy gumowaty naleśnior: 15 złotych. Nie chciałam z nadzieniem, a nie miałam czasu, żeby usmażyć rano dla Różyczki (bratanica Agaty Młynarskiej - dop. red.). Pomyślałam: są naleśniki, to kupię. Ale to jest biznes, tam jest chyba jakiś potencjał - podkreśliła celebrytka.
Dziennikarka na koniec zwróciła się do Magdy Gessler. - Magdo Gessler, wskocz tu do tego kultowego miejsca i zrób tu porządek. Takie danie nie powinno tyle kosztować - podsumowała.