W drugiej części erotyku "365 dni" Ewa Kasprzyk wcieliła się w rolę mamy Laury (Anna-Maria Sieklucka). Doświadczona aktorka zdradziła, że pierwotnie miała wątpliwości, czy w ogóle przyjąć angaż w tej produkcji.
Nigdy poważnie nie myślałam o tym, żeby grać w takich produkcjach, ale dwa lata temu, gdy byłam w Afryce, pokazałam, jaką dostałam propozycję mojemu znajomemu i on powiedział: słuchaj, przecież to jest jeden z najsłynniejszych amerykańskich hitów, jeżeli to zgodzi ci się z gażą i apanażami, bierz to. No i nic innego mi nie pozostało, jak tylko to brać - wyznała Kasprzyk w rozmowie z Plejadą.
Czytaj także: Intymne wyznanie Kurdej-Szatan. Mało kto o tym wiedział
Podkreśliła jednocześnie, że lubi emocjonalne filmy. - Skoro zgodziłam się zagrać w takiej produkcji, to oznacza, że gdzieś tam daję przyzwolenie na to - kontynuowała Ewa Kasprzyk.
Myślę, że w takim kraju, jakim jest Polska, szczególnie teraz, przy tej opcji politycznej, ten film jest bardzo odważny - oceniła.
Wycięte sceny z "365 dni". Kasprzyk nie owija w bawełnę!
Zwróciła uwagę też na to, że ma "bardzo mocną" scenę z Massimo. Podkreśliła, że jest ona bardzo emocjonalna, a wszystkiemu towarzyszy piękna sceneria.
Powiem szczerze, że ja przeżyłam coś, czego od jakiegoś czasu w polskim kinie nie przeżywam (...) Jestem zdruzgotana, ponieważ wszystkie moje sceny łóżkowe zostały wycięte - podsumowała nieco żartobliwie.
Czytaj także: Masz ten lek w domu? Wyrzuć bez zastanowienia
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.