Nie wszystkie gwiazdy zdobyłyby się na takie wyznanie. Jednak znani z dystansu do siebie Maciej Dowbor i Joanna Koroniewska postanowili opowiedzieć fanom o swojej wakacyjnej przygodzie. Para opowiedziała o tym, jak legło w gruzach ich marzenie o wakacjach w Tajlandii.
Może się na przykład zdarzyć, hipotetycznie, że przez przypadek wpisze się nazwisko córki inne niż jest faktycznie. Czyli np. córka nie będzie nazywała się Janina Dowbor, tylko Janina Koroniewska - relacjonuje małżeństwo.
Para jeszcze przed wyjazdem zreflektowała się o błędzie. Po kilku telefonach udało się ustalić, że taka pomyłka może nie być aż tak dużym problemem w Polsce, za to powrót może być nieco kłopotliwy. Dlatego lepiej jest mieć przy sobie akt urodzenia dziecka przetłumaczony na język angielski.
Dogadaliśmy się więc z moją mamą, że ten akt urodzenia zdobędzie z urzędu stanu cywilnego w ciągu dwóch tygodni kiedy nas nie będzie w kraju i wyśle nam to jakimś skanem. Zostaliśmy wpuszczeni aż do samego rękawa, gdzie przy samym wejściu jest ostatnia kontrola biletu i paszportu. No niestety ten sam pan zapytał: a gdzie jest akt urodzenia? - opowiada Maciej Dowbor na nagraniu.
Czytaj także: Czwarta fala COVID-19 gna. Naukowcy podają termin
Mimo tego, że umowa była inna, pracownik lotniska nie ustąpił. Zgłosił, by wyjęto z luku bagaże rodziny, a oni sami by opuścili samolot pod eskortą ochrony. Wymarzone wakacje przepadły z hukiem. Inną sprawą były pytające spojrzenia współpodróżnych. Nie znali oni oczywiście sytuacji i nie wiedzieli, dlaczego rodzina została zawrócona na terminal i finalnie nie wyruszyła w podróż.
Trochę miałem poczucie, że ci wszyscy ludzie myślą, że zostaliśmy złapani podczas próby przemytu narkotyków, albo ewentualnie jakiegoś materiału wybuchowego. Było to żenujące uczucie - podsumował Dowbor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.