Paul Hogan w 1986 r. wcielił się w rolę charyzmatycznego Krokodyla Dundee. Jasnowłosy, umięśniony aktor o zabójczym uśmiechu, biegający po planie filmowym bez koszulki, za to z wyraźnie zaznaczonymi mięśniami pod kamizelką, zdobył serca nie tylko damskiej części publiki.
Na film z jego udziałem dobijano się do kin drzwiami i oknami. Nic więc dziwnego, że dwa lata po pierwszej części nakręcono drugą. Ta też stała się hitem, a jej twórcy zarobili fortunę. Krytycy nie byli zachwyceni produkcją, jednak widzów te opinie nie interesowały. Hogan był wówczas na topie. W 2001 r. wcielił się w Krokodyla po raz ostatni. Później jego kariera mocno przystopowała, ale o przystojniaku z filmów sprzed lat wciąż się pamięta.
Tyle że Hogan już nie przypomina samego siebie z dawnych czasów. Teraz jest 83-letnim, mocno schorowanym mężczyzną, który "się rozpada". Ostatnio gwiazdor udzielił wywiadu Tracy Grimshaw, prowadzącej show "A Current Affair", gdzie obszernie opowiadał o problemach ze zdrowiem.
Hogan leczy się sterydami, które zazwyczaj powodują tycie, ale nie w jego przypadku. Aktor chudnie więc z miesiąca na miesiąc. - Mam zero tkanki tłuszczowej - tłumaczył. W wywiadzie dodał, że jego stan jest poważny, ale ma przyjaciół, którzy... "zazdroszczą mu". Podczas gdy oni katują się dietami, Paul je dania ociekające tłuszczem, a i tak nie tyje. Gwiazdor chciałby to zmienić. Powód jest prozaiczny.
Hogan jest bardzo osłabiony. W jego przypadku - jest wychudzony i żyje z rozrusznikiem serca - nie ma już mowy o jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Silny Krokodyl Dundee jest teraz jedynie cieniem dawnego siebie.
Wszystko zaczyna się rozpadać - opowiadał aktor, który aż do momentu, gdy skończył 80 lat, był w świetnej formie.
Teraz marzy jedynie o tym, by ostatnie lata życia spędzić nie w Los Angeles, gdzie mieszka z synem, ale w Australii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.