Księżna Charlene po raz ostatni była widziana w Monako w styczniu. Niedługo potem sama wyjechała do RPA, skąd pochodzi, a jej przedłużająca się nieobecność w kraju błyskawicznie podsyciła plotki o rozstaniu książęcej pary. Wszak romanse księcia Alberta i doniesienia o jego kolejnych nieślubnych dzieciach nie są tajemnicą, a przydomek księżniczki najlepiej świadczy o tym, jak czuje się w tym małżeństwie Charlene Grimaldi.
W oficjalnych oświadczeniach książęcy dwór zapewnia, że przedłużająca się nieobecność księżnej jest związana wyłącznie z problemami zdrowotnymi (w RPA rzekomo poważnie zachorowała i w efekcie musiała przejść poważny zabieg podnoszenia zatok).
Co prawda, mąż i dzieci odwiedziły jakiś czas temu księżną Charlene w jej ojczyźnie, ale nawet wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych nie zamknęły ust krytykom. Na twarzy księżnej nie tylko, jak zwykle u boku księcia, zabrakło uśmiechu, ale i - jak zwróciły uwagę zagraniczne media - na palcu zabrakło obrączki.
Jak zwracali z kolei uwagę eksperci od mowy ciała, na wspólnych fotografiach małżonkowie wyglądają na wyraźnie skrępowanych. Przypomnijmy, że według oficjalnych zapewnień monakijskiego dworu, księżna Charlene, uwięziona w RPA, ma wrócić do Europy w pod koniec października.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.