Sandra Kubicka niedawno wróciła z Malediwów, gdzie zabrał ją ukochany Baron. Na wakacjach postanowiła zrobić sobie warkoczyki, od których zaczęła się medialna burza.
Nie dość, że oskarżano 27-latkę o przywłaszczenie kulturowe, to w dodatku większość osób krytykowała jej wygląd. Ostatnio portal styl.fm napisał o tym, że Kubicka, jak inne gwiazdy, zrobiła sobie taką fryzurę dla swojego chłopaka.
To mocno rozzłościło Sandrę. Na swoich InstaStories opowiedziała o swojej bezsilności i złości.
"Mówią co za kretynka, pusta laska"
Od dłuższego czasu jestem naprawdę bardzo miła. Ignoruję zaczepki w mediach. Przeczytałam multum idiotyzmów na swój temat.(...) Myślałam, że artykuły pisze się na faktach(...). Moja cierpliwość też się kończy.(...) Taki nagłówek... (...)Jak widzicie idiotów, to były warkoczyki, Alek ma dredy, ja miałam warkoczyki, pierwszy debilizm. (...) Drugi, mówiłam i to tyle razy, że lecę na wakacje. Założyłam je, by nie musieć robić nic z włosami, bo nienawidzę układać swoich włosów. Artykuł wygenerowany, że zrobiłam to dla niego... Ręce mi opadają, to jest tak żałosne (...) - mówiła rozżalona.
I później ludzie, którzy mnie widzą i nie znają to albo myślą sobie "co za kretynka, pusta laska, nie ma nic totalnie do powiedzenia" albo jestem niemiła - żaliła się.
Później Sandra ponoć miała zająć się malowaniem. W końcu wróciła do pasji sprzed lat - Alek kupił jej w końcu sztalugę. Może to ją chociaż trochę uspokoiło...
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.