Jak wiadomo - na co dzień do Sejmu nie mogą wchodzić osoby postronne. Każdy, kto chce przekroczyć mury słynnego budynku przy Wiejskiej, musi mieć odpowiednią przepustkę.
O taką przepustkę Książulo mógł się postarać, ale jak przyznał - pozwoliłaby mu ona jedynie na nagrywanie tego, co znajduje się w budynku, telefonem. Swoją pomoc pod jednym ze wpisów w social mediach Książula zaoferował Sławomir Mentzen. Jednak Książulo zaznaczył, że nie chce w tej materii być zależny od którejkolwiek ze stron politycznych.
Ostatecznie zamówienie w sejmowym barze udało się zrobić "za pośrednictwem" znajomego Książula, który jest uprawniony do wchodzenia do Sejmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym samym dania sejmowej kuchni Książulo przetestował w opcji "na wynos".
Niektóre dania to tzw. "śmietniczki"
Jak wyjaśnił anonimowy mężczyzna, który dostarczył Książulowi jedzenie, bar w którym zamówił jedzenie znajduje się w samym budynku Sejmu i na co dzień karmi sejmową kancelarię oraz doraźnie posłów. Ci na co dzień mają też możliwość korzystania z restauracji zlokalizowanej w hotelu poselskim.
Czytaj także: Nowy rok zaczął z dietą pudełkową od Magdy Gessler. Youtuber ocenił ją na tle innych diet
Wszystkie posiłki kosztowały 75 zł. Za zestaw obiadowy tj., wątróbkę z ziemniaczkami, surówkę, pomidorową, kremówkę i kompot, trzeba było zapłacić okrągłe 20 zł.
Kompot został przez Książula określony jako barowo-mleczny. Dobry, choć nie idealny. Zupa była pozbawiona jakichkolwiek dodatków w postaci ryżu czy makaronu. I wcale nie smakowała, jak pomidorowa. Mina mu zrzedła, gdy jej skosztował.
Nie wiadomo, co to jest za zupa. Smakuje jak niedobry, niedosolony sos do pizzy. Typowy śmietniczek rozwodniony - skrytykował Książulo.
Również surówka była jego zdaniem "śmietniczkiem".
Dużo lepsze surówki jadamy w barach mlecznych. Ta jest jakaś taka...zdechnięta - mówił youtuber.
Z zaskoczeniem spróbował wątróbki, która całkiem mu zasmakowała. A na co dzień nie jest to danie, za którym przepada. Wręcz raczej go unika.
Kolejnym daniem była kasza za 3 zł i miruna za 16 zł. Miała to być miruna w płatkach migdałowych. Youtuber przyznał, że to wszystko wygląda po prostu... smutno.
Jest tutaj dużo mięsa, ale wszystko to jest jakieś takie...suche. Nie jest soczyste to mięso - relacjonował.
Po rybie przyszła pora na leniwe, które były okraszone bułką tartą, ale nie zostały posłodzone.
One same są słodkie, nie potrzebują cukru. I one są...no kurde dobre. Na tyle dobre, że gdybym w Sejmie przebywał to bym się nawet na nie skusił. Aż chce się jeść! - zachwycał się Książulo.
Nie zachwycała natomiast cena. Zdaniem youtubera 14 zł za tak niewielką porcję leniwych to całkiem sporo.
Szarlotka, sernik, w-z, tiramisu - każde z ciast kosztowało po 5,50 zł. Nie wyglądały one jednak zbyt smakowicie. Ksiązulo spróbował też kremówki z zestawu obiadowego. Jak przyznał, smakowała dobrze, choć nie wybitnie.
Tiramisu jadłem lepsze, ale to też jest dobre - skwitował Książulo próbując kolejnego ciasta.
Szarlotka również była jego zdaniem smaczna, lekko kwaśna. Kolejne ciasto w ogóle nie smakowało jak W-Zka i zostawiło Książula z pewnym niesmakiem.
Podsumowanie: średniawka
Jak przyznał youtuber w podsumowaniu, trafiły się dania, za którymi na co dzień nie przepada. Zupa była nieporozumieniem, a jedzenie sprawiało smutne wrażenie. Największym plusem według Ksiązula był zestaw obiadowy, który zawierał zupę, danie główne, ciastko na deser i kompot.
Za 20 zł to mega dobry deal. Generalnie jednak mało tego jedzenia, nie czuję się obżarty - podsumował.