Niedawno o Barbarze Kurdej-Szatan zrobiło się bardzo głośno. To za sprawą skandalu, jaki wywołała swoim wpisem w mediach społecznościowych. W obliczu kryzysu na granicy polsko-białoruskiej celebrytka ostro skomentowała pracę polskich pograniczników. Telewizyjna gwiazda nie szczędziła bardzo mocnych słów, użyła nawet przekleństw.
Jakiś czas temu gruchnęła informacja, że Kurdej-Szatan otrzymała propozycję pracy w "Dzień dobry TVN", której ostatecznie nie przyjęła. Zrealizowała jednak inny program śniadaniowy, w którym wzięła udział razem z mężem Rafałem Szatanem. Projekt został zrealizowany u nich w domu. Kurdej zapewniała natomiast, że nie chce wiązać przyszłości ze "śniadaniówkami".
Nie chciałam, żeby zatarła się różnica między byciem aktorką a prowadzącą, bo w pewnym momencie już tak było, że ludzi trochę nie wiedzieli, kim bardziej jestem, a ja zdecydowanie najbardziej kocham scenę i aktorstwo, a to jest taka rozrywka. Na 20 minut zaprosiliśmy ludzi do domu, poplotkowaliśmy, poprzeglądaliśmy prasę i tyle - podkreślia w rozmowie z Pomponikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kurdej-Szatan poszła do wróżki. Co za historia!
W związku z Andrzejkami Barbara Kurdej-Szatan została zapytana przez Plejadę o to, czy praktykuje jakieś magiczne rytuały. W odpowiedzi wyznała, że zdarzyło jej się sięgać po wróżby. - Robiliśmy jakieś wróżby dla zabawy. Może zrobimy, ale kompletnie zapomniałam, że są Andrzejki - powiedziała gwiazda.
Jednocześnie ujawniła, że w okresie nauki w liceum odwiedziła wróżkę. Co szczególnie interesujące, magiczna kula... miała rację!
Powiedziała mi wtedy, że zrobię karierę. Przypomniałam to sobie całkiem niedawno. Wtedy to dla mnie brzmiało absurdalnie, bo dopiero zdawałam do szkoły teatralnej. Myślałam, że na pewno to bzdury, a teraz cieszę się, że robię to, co kocham i że mam pracę, którą kocha - podkreśliła Barbara Kurdej-Szatan.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.