W dniu 31 sierpnia Pomponik donosił o blisko półmilionowym długu Macieja Orłosia. Od tamtego momentu dziennikarz nie nawiązywał do swoich finansowych perturbacji.
W tej sprawie z Orłosiem kontaktował się serwis wirtualnemedia.pl. 62-latek nie miał jednak ochoty odpowiadać na pytania.
Poprosiliśmy Macieja Orłosia o komentarz do ustaleń serwisu. W środę poinformował nas, iż sprawę skomentuje w czwartek, zaś w czwartek przekazał tylko, że po namyśle postanowił nie komentować doniesień o swoich zaległościach podatkowych - poinformowano.
Dobitnie postępowanie Orłosia skomentował jeden z internautów. "Facet ponoć robi szkolenia PR dla firm, a w sytuacji kryzysowej jego dotyczącej po długim namyśle wydusił z siebie 'nie komentuję'. Wychodzi, że cały jego profesjonalizm to jedynie ładne czytanie z promptera" - napisał pod artykułem wirtualnemedia.pl.
Maciej Orłoś tłumaczy się z długu
W końcu Orłoś zareagował. Opublikował film na YouTube, w trakcie którego potwierdził, że ma zaległości względem Urzędu Skarbowego. Jednocześnie zaznaczył, że kwota podawana przez media jest zawyżona.
Potwierdzam, zaległości są. Natomiast zaskoczyła mnie podana przez media informacja o ich wysokości. Według mojej wiedzy mój dług jest znacznie niższy, a w ostatnich tygodniach dokonałem wpłat na poczet jak najszybszej spłaty zadłużenia - podkreślił dziennikarz.
Skąd problemy finansowe Macieja Orłosia? - Przyczyną zaległości wraz z rosnącymi odsetkami był okres pandemii, a zwłaszcza lockdownu w 2020 roku. Na kilka miesięcy moja firma praktycznie straciła możliwość zarobkowania - wyjaśnił.
Teraz moja sytuacja finansowa jest już lepsza, ale konsekwencje tamtego okresu odczuwam do dziś. Jestem w stałym kontakcie z Urzędem Skarbowym. Staram się jak najszybciej spłacić wszystkie zobowiązania wobec Skarbu Państwa - zadeklarował.
Czytaj także: Te grzyby są najgroźniejsze. Mogą zabić
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.