Cały świat żyje wydarzeniami w Afganistanie, gdzie po słowach prezydenta Joe Bidena amerykańskie siły wycofały się po 20 latach toczenia wojny z talibami. Efekt – talibowie opanowali stolicę i ogłosili własne rządy. W praktyce oznacza to możliwość kamienowania i amputowania kończyn, jeżeli "sąd tak zdecyduje", wprowadzenie rygorystycznego prawa religijnego i odebranie kobietom podstawowych praw.
"Brak słów. Pęka serce…" – napisała Maja Ostaszewska na Instagramie. "Całym sercem z kobietami i osobami cywilnymi w Afganistanie" – dodała pod zdjęciem, na którym widać (najprawdopodobniej) kobietę w pełnej burce.
Oczekuję od wszystkich rządów państw zaangażowanych w wojnę w Afganistanie, w tym polskiego, które miały wpływ na dzisiejszą sytuację - natychmiastowej pomocy dla kobiet, dziewczynek i wszystkich osób cywilnych. Zostawienie tych ludzi bez pomocy to hańba – napisała Ostaszewska, która później dodała też link do zbiórki pieniędzy na rzecz fundacji pomagającej afgańskim kobietom.
Pod jej wpisem zawrzało. Wielu komentujących zwraca uwagę, że "Słowa i obrazki nic nie zmienią oprócz okazywania poglądów i lajków". Wytykają też Ostaszewskiej, która jak wiele gwiazd cieszyła się z wyboru Joe Bidena na prezydenta USA w miejsce Donalda Trumpa, że teraz nie pisze o nim złego słowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.