Antonii Królikowski ma stwardnienie rozsiane. O nieuleczalnej chorobie po raz pierwszy opowiedział przed kamerami TVN, w ostatnim odcinku programu "Przez Atlantyk". Okazuje się, że chorobę zdiagnozowano u aktora w 2016 roku.
Tym, co zaniepokoiło Królikowskiego, był nagły paraliż lewej strony ciała, którego doświadczył podczas jednego z występów w telewizji. Jak wspominał to wydarzenie w programie "Przez Atlantyk"?
Pamiętam, na scenie nagle poczułem, że gdzieś z trzewi wychodzi coś do gardła, aż do samego mózgu. Paraliż na całej lewej stronie twarzy - mówił Królikowski.
Niedługo później usłyszał diagnozę - stwardnienie rozsiane. Od tamtej pory, jak stwierdził, stara się żyć normalnie. Zaznaczył jednak, że niektóre jego zachowania wynikające z choroby mylnie są utożsamiane z nadużywaniem alkoholu czy środków psychoaktywnych.
Czytaj także: Koszmar syna Krawczyka. Straci dach nad głową
Informacja o chorobie 33-letniego aktora, a ostatnio bohatera głośnych skandali, wywołała lawinę komentarzy w sieci. Nie wszyscy bowiem dają wiarę w wyznanie. Wielu pisze o PR-owej zagrywce, zwracając uwagę na zastanawiającą zbieżność informacji o chorobie z aferami komentowanym w ostatnich tygodniach.
I to właśnie w odniesieniu do tych nieprzychylnych komentarzy należy interpretować ostatni wpis Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej, w którym mama Antka nawiązała do choroby syna. Wyraźnie chciała dodać mu otuchy, zarówno w walce z choroba, jak i z krytyką ze strony opinii publicznej.
Przepłyniesz nie tylko Atlantyk synu - napisała, dodając m.in. takie wymowne hasztagi: #Zdrowie, #SM, #Życie czy... #OceanNieżyczliwości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.