Marta Wiśniewska zaistniała w show-biznesie za sprawą swojego związku z liderem bardzo popularnego niegdyś zespołu Ich Troje, Michałem Wiśniewskim. Początkowo była tancerką na koncertach grupy, z czasem postawiła na solową karierę wokalistki.
Czytaj także: Cezary Pazura poruszony gestem syna. Nazywa go bohaterem
W 2004 zadebiutowała, wydając singiel "Here I Go Again". Singiel zyskał sporą popularność, choć spotkał się także z krytyką. Wykonanie piosenki podczas festiwalu w Sopocie w 2005 wywołało poruszenie w mediach, a artystce zarzucano brak umiejętności wokalnych. To Mandaryny jednak nie zniechęciło, kontynuowała śpiewanie w myśl zasady "nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili".
W 2013 Wiśniewska ogłosiła koniec kariery muzycznej. Pięć lat później postanowiła powrócić do koncertowania, lecz przez kilka ostatnich lat nie nagrywała żadnych nowych utworów. Twórczy zastój jednak właśnie się dla niej zakończył. Niedawno Mandaryna ogłosiła, że wraca do studia nagraniowego.
Na początku marca Mandaryna wydała nowy singiel "po(między)". Zapowiedziała, że ta piosenka to dla niej "nowy początek". W rozmowie z Plejadą wyznała, że decyzję o powrocie do muzyki podjęła "za sprawą osób, które ją obserwują i które jej kibicują".
Dziennikarze portalu plotkarskiego nie omieszkali zapytać swojej rozmówczyni, czy do muzyki wróciła na poważnie, czy może - jak twierdzą niektórzy - "dla beki". Mandaryna zapewniła, że "dla niej to nie jest żadna beka" i poważnie traktuje pracę nad swoimi utworami.
Robię to, bo mogę i lubię. Nie muszę nikomu udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Taniec i muzyka grają w mojej duszy od dziecka. (...) To jest mój krwiobieg - Mandaryna powiedziała Plejadzie.