Na początku grudnia 2019 roku doszło do tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym pod Grudziądzem, w którym zginął Janusz Dzięcioł. 65-latek był zwycięzcą pierwszej edycji polskiego "Big Brothera". Manuela Michalak bardzo przeżyła śmierć kolegi z programu.
Czytaj także: Chciała utrzymać to w tajemnicy. Drugie dziecko w drodze
Manuela Michalak wciąż ma łzy w oczach, kiedy wspomina Janusza Dzięcioła. W ostatnim wywiadzie wyznała, że wiadomość o jego śmierci była dla niej ogromnym szokiem. Kobieta przyznała, że w programie traktowała Janusza jak ojca.
Dla mnie Janusz w pewnym sensie był jak ojciec, opiekun. Bardzo dbał o nas, był dobry, pomocny - mówiła Manuela w wywiadzie dla dziendobry.tvn.pl.
Mimo, że Manuela konkurowała z Januszem w programie "Big Brother", to bardzo kibicowała starszemu koledze.
Janusz wygrał ten program, bo był po prostu wspaniałym człowiekiem. My byliśmy jak ogień i woda. Ja przebojowa, rozrywkowa, otwarta, a on był stonowany, ciepły. I tym zwyciężył, za to ludzie go pokochali i darzyli go wielką sympatią - wyznała Manuela Michalak w rozmowie z dziendobry.tvn.pl
O tragicznym wypadku, w którym zginął Janusz Dzięcioł, Manuela dowiedziała się kiedy wracała z urlopu w Egipcie.
Kończyły się moje wakacje w Egipcie, kiedy dowiedziałam się, że Janusz nie żyje. Nagle telefon się rozdzwonił. Dostałam mnóstwo wiadomości, że jego już z nami nie ma. Odezwały się do mnie osoby, których nawet nie znałam. Wielu ludzi to bardzo dotknęło - mówi w rozmowie.
Manuela wyznała, że na pogrzebie Janusza zabrakło wielu uczestników "Big Brothera".
Tylko ja i Piotrek Lato pojechaliśmy na pogrzeb Janusza. Nikogo więcej z naszej ekipy z Domu Wielkiego Brata nie było - wyznała w wywiadzie dla dziendobry.tvn.pl
Gwiazda "Big Brothera" podkreśla, że śmierć Janusza była dla niej "nieodżałowaną stratą". Manuela zdradziła w rozmowie, że cały czas ma nad biurkiem zapisany jego numer telefonu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.