Grzegorz Markowski i Zbigniew Hołdys w latach 80 byli liderami zespołu "Perfect". Razem grali przez kilka lat, a ostatni wspólny koncert dali w 1987 roku na Stadionie X-lecia. Wtedy Hołdys ogłosił, że odchodzi z zespołu, ale zapowiedział, że wróci w 2000 roku.
Markowski ostro o Hołdysie. "To samo dzieje się z Kaczyńskim"
Teraz Markowski opowiedział w magazynie "Teraz Rock", że dwadzieścia lat temu rzeczywiście próbował namówić Hołdysa na powrót. Ludzie bowiem pamiętali obietnicę i zaczęli naciskać. Dlaczego nic z tego nie wyszło?
- Chcieliśmy go zagrać, ale Zbyszek nie podszedł do telefonu. Odebrała jego żona, powiedziała, że jest zajęty. A koncertem nie był zainteresowany. Wymigał się śmiercią Zdzisia Zawadzkiego. Bo była taka klauzula, że w przypadku śmierci jednego z muzyków - opowiada Markowski.
Dziś już nie jest tajemnicą, że Markowski i Hołdys nie żyją w dobrych relacjach. Lider zespołu "Perfect" jest mocno rozczarowany tym, jak jego dawny kolega zachowuje się w ostatnich latach. Padło nawet porównanie do Jarosława Kaczyńskiego.
- On wszystkich poobrażał, mnie nazwał alkoholikiem, a przecież w tym czasie wszyscy pili równo, łącznie z nim. Czytanie jego wypowiedzi, że ten gra nierówno, ten pije, a ten nie wie, co gra, bo nie zna funkcji, było przerażające, bo przez kilka lat korzystał z talentów tych ludzi. A dodajmy, że ani wcześniej, ani później niczego takiego nie stworzył. Tak że mamy ogromny udział w jego sukcesie, a on uznał, że jest jedyny. Ale to jest syndrom, kur**, władzy. To samo dzieje się dzisiaj z Jarosławem Kaczyńskim. Jemu też się wydaje - mówi słynny wokalista.
"Perfect" bez Hołdysa świetnie sobie poradził i wciąż ma wielu wiernych fanów. W przyszłym roku jednak odbędzie się ostatnia trasa koncertowa, która będzie zwieńczeniem 40-lecia istnienia zespołu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.