Influencerka Deynn postanowiła wesprzeć Ukrainę i... wykonać artystyczny makijaż. Kobieta pomalowała ręce na kolory flagi Ukrainy, a na twarzy namalowała sobie czołg i spadającą rakietę. Ogłosiła też, że fundacja, którą prowadzi wraz z mężem, będzie zbierać pieniądze na rzecz pomocy humanitarnej dla Ukraińców.
Tym prostym makijażem chcę wykorzystać swoje zasięgi, aby jak najwięcej osób z Ukrainy widziało, że Polacy ich wspierają i mówią stanowcze "NIE" tej wojnie! - napisała Deynn.
Czytaj także: Czy wrzucanie flag Ukrainy ma sens? Raper Kękę odpowiada
"To nie jest konkurs talentów"
Post internautki wywołał oburzenie internautów. - Makijaż wiele w tej sprawie pomoże... - pisali. W ostrych słowach zareagowała też aktorka, a prywatnie córka polityka Leszka Millera, Monika.
Jak napisała na Instagram Stories, "to nie jest konkurs talentów uszlachetniających zbiórki dla Ukrainy". Jak dodała, widziała już kilkanaście relacji influencerek, które wstawiają smutne buźki, a następnie reklamują "fit herbatki na promo".
Jestem na tak mocnych lekach i stabilizatorach. Nie myślałam, że coś może mnie aż tak wk**wić! Boję się spać, przeraża mnie fakt, iż jutro mogę się obudzić z informacją, że moi dziadkowie i rodzina zostali zamordowani, a moje miejsce urodzenia zbombardowane - dodała.
"Walczą o uwagę nawet w takim momencie"
Następnie wyjaśniła, że rozumie różne formy wyrażania poparcia dla Ukrainy, ale coś takiego nie mieści jej się w głowie. - Celebrytki i influencerki walczące o uwagę nawet w takim momencie. Następnym razem też namaluję sobie bombę i rakietę na czole - napisała oburzona Miller.
Monika Miller urodziła się w miejscowości Kamieniec-Podolski w obwodzie chmielnickim na Ukrainie. Dzieciństwo spędziła w Warszawie, a jej matką jest Ukrainką. Dlatego jej dziadkowie i dalsza rodzina mieszkają w tym kraju, gdzie trwa aktywna wojna z Rosją.