Szef MSWiA Mariusz Kamiński w sobotę rano poinformował, że w niedzielny poranek w całym kraju zawyją syreny alarmowe. "Jutro o godz. 8:41, w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej, zawyją syreny alarmowe we wszystkich województwach w całym kraju. Pamiętamy o tych, którzy 12 lat temu chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę. Cześć Ich pamięci!" - napisał na Twitterze.
Wielu przedstawicieli władz miejskich i internautów skrytykowało ten pomysł. Tłumaczą to troską o obywateli Ukrainy, u których dźwięk syren alarmowych może potęgować traumę wojenną. Władze m.in. Warszawy, Krakowa, Szczecina, Poznania, Lublina, czy Łodzi odmówiły włączenia syren w niedzielny poranek.
Przeciwko pomysłowi partii rządzącej protestuje także znana dziennikarka związana ze stacją TVN Monika Olejnik. Prowadząca program "Kropka nad i" podkreśla, że protestuje w imieniu ukraińskich matek i dzieci
Natalia uciekła z dziećmi z Charkowa. W czasie spaceru w centrum Warszawy nagle chcieli uciekać. Okazało się, że usłyszeli gdzieś w oddali samolot pasażerski. Nie - dla syren w Polsce! Nie dla alarmu 10. kwietnia o godz. 8.41 Protestuje w imieniu ukraińskich matek, dzieci i wszystkich, którzy uciekli przed bombami, przed syrenami z Ukrainy! - apeluje Monika Olejnik.
Czytaj także: Zemsta Rosji. Polacy mają czas tylko do 13 kwietnia
Protest Olejnik popiera wielu internautów, nawet ci, którzy na co dzień z nią się nie zgadzają. W komentarzach czytamy m.in.:
U nas w noclegowni dzieci jak słyszą samolot to uciekają, by się ukryć, padają na ziemię odruchowo. Nie - dla syren!
W wielu tematach się z Panią nie zgadzam, ale w tym temacie popieram w 100 proc.
Z tą rocznicą katastrofy robi się z roku na rok coraz większy cyrk. Obok nas jest wojna, u nas prawie 3 mln obywateli Ukrainy którym syrena kojarzą się z bombardowaniem. Pytam po co?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.