Czytelniczka serwisu edziecko.pl podzieliła się zdjęciem zrobionym w szkole podstawowej w Warszawie, do której chodzi jej dziecko. Na fotografii można ujrzeć karteczkę, która została zawieszona przez nauczycieli wychowania fizycznego na drzwiach ich pokoju.
Pedagodzy uznali, że czas postawić jakieś granice. Po prostu mieli dość odpowiadania na te same pytania. W związku z tym zakazali stawiania następujących pytań: "czy mamy się przebierać?", "co dzisiaj robimy?", "czy dzisiaj gramy?", "czy dzisiaj normalnie ćwiczymy?", a także "czy dzisiaj jest WF?".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O okolicznościach zawieszenia takiego ogłoszenia w rozmowie z edziecko.pl opowiedział jeden z nauczycieli. - W szkole, w której uczę, też kiedyś wisiała podobna kartka. I to nie bez powodu - spostrzegł pan Paweł.
Przerwa trwa dziesięć minut i w ciągu tych dziesięciu minut do naszego pokoju nieustannie pukają uczniowie i zadają podobne pytania. Kilku lub kilkunastu. Nie dość, że człowiek nic nie jest wtedy w stanie zrobić, to jeszcze konieczność odpowiadania w kółko na te same pytania jest zwyczajnie irytująca. Oni ze sobą nie rozmawiają, nie przekazują sobie naszych odpowiedzi lub w nie nie dowierzają, sami chcą się upewnić. Więc przychodzą pytają, pytają i pytają - dodał.
Czytaj także: Uczestnik programu "Jeden z dziesięciu" sprytnie odpowiedział Sznukowi. Nagranie jest hitem
Na to liczą uczniowie
Oczywiście uczniowie, którzy przychodzą do pokoju nauczycieli WF-u, łudzą się, że lekcja nie dojdzie do skutku.
Tym bardziej że pytają ci, którzy mają nadzieję, że nie będzie zajęć i nic nie będą musieli robić. A potem przewracają oczami albo jęczą, gdy słyszą, że tak: lekcja normalnie się odbędzie. Jakoś nauczycieli angielskiego, matematyki czy biologii o to nie pytają - podsumował w rozmowie z edziecko.pl.