Najpierw Shannon Ruth, fanka Cartera z porażeniem mózgowym i spektrum autyzmu, a teraz także piosenkarka Melisa Schuman skierowała do sądu pozew przeciwko muzykowi słynnego w latach 90. boysbandu. Zarzuty te same — gwałt, o którym Schuman po raz pierwszy opowiedziała publicznie w 2017 roku. Na fali ruchu #MeToo piosenkarka wróciła wówczas do wydarzeń z 2003 roku.
Czytaj także: IMGW już wie. W wakacje czeka nas piekło
Jak twierdzi Melisa Schuman, błagała wokalistę Backstreet Boys, by przestał, bo chciała zachować dziewictwo do ślubu. Miała wtedy 18 lat. Pozew przeciwko gwieździe pop Schuman złożyła jednako dopiero we wtorek, 11 kwietnia, czyli przeszło 20 lat od rzekomego zdarzenia, któremu Carter, ustami swoich prawników, stanowczo zaprzecza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Melissa Schuman sprzedawała tę historię przez wiele lat, ale jej zarzut był fałszywy, kiedy po raz pierwszy to zrobiła w 2017 r. – i nadal jest" - oświadczyła Liane K. Wakayama, reprezentująca 43-letniego dziś Nicka Cartera.
Przypomnijmy, że poza Mielissą Schuman, o gwałt oskarżyła Cartera także jego dawna fanka Shannon Ruth. Do wykorzystania wówczas 17-letniej Ruth miało dojść w 2001 roku tuż po koncercie Backstreet Boys, w busie zespołu.
- Chociaż jestem osobą autystyczną i żyję z porażeniem mózgowym, wierzę, że nic nie wpłynęło na mnie bardziej, ani nie miało trwalszego wpływu na moje życie niż to, co zrobił i powiedział mi Nick Carter — mówiła na konferencji prasowej kobieta, oskarżająca artystę o gwałt.
Do pozwu Shannon Ruth wymierzonego w gwiazdora dołączyły też trzy anonimowe kobiety, oskarżające go o napaść seksualną. Carter twierdzi z kolei, że sam jest ofiarą próby wyłudzenia od niego pieniędzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.