Smutne wieści z Hollywood. Matthew Perry gwiazdor serialu "Przyjaciele" zmarł w wieku 54 lat. Aktor został znaleziony martwy w sobotę 28 października, ok godz. 16:00 czasu miejscowego w wannie z hydromasażem w swoim domu w Los Angeles.
"The Los Angeles Times" powołując się na policyjne źródła informuje, że na miejscu nie znaleziono żadnych narkotyków, ani śladów przestępstwa. Detektywi wykluczyli udział osób trzecich. W mediach pojawiają się informacje, że przyczynę śmierci mogło być utonięcie.
Największą sławę przyniosła aktorowi rola Chandlera w serialu "Przyjaciele". Perry grał tam jednego z szóstki tytułowych przyjaciół, który miał spore problemy w relacjach z kobietami. W końcu zakochał się w jednej z głównych bohaterek Monice, którą grała Courtney Cox. Serialowy Chandler słynął ze swoich sarkastycznych żartów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć aktora w tak młodym wieku wywołała ogromne poruszenie, szczególnie wśród fanów serialu "Przyjaciele". Na instagramowym profilu Perry'ego fani z całego świata publikują komentarze wyrażające smutek. "Na zawsze w naszych sercach" - czytamy w większości z nich.
Borys Szyc na swoim profilu na Facebooku zamieścił wymowne pożegnanie.
Żegnaj Mathew. Żegnaj Chandler. Jak piękne i smutne można mieć życie. Jak bardzo można kochać życie i jednocześnie chcieć się unicestwić. Wznoszę za Ciebie szklankę gazowanej wody. Niech Ci już lekko będzie i spokojnie - napisał Borys Szyc.
Matthew Perry zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i środków odurzających. Swoją walkę z nałogami opisał w autobiografii pt. "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz".
Borys Szyc jak mało kto rozumie, z czym zmagał się Matthew Perry. Polski aktor wielokrotnie mówił o swojej walce z alkoholizmem. Szyc nie pije od 10 lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.