Miliony fanów w żałobie. 30 grudnia gruchnęła wieść o tym, że Keenan Cahill, czyli amerykański gigant YouTube'a nie żyje. Niestety pogłoski okazały się być brutalną prawdą.
Keenan zyskał status gwiazdy w mediach społecznościowych. Mówi się o nim, że był jednym z pierwszych influencerów YouTube, który zgromadził ponad 500 milionów wyświetleń na swoim kanale.
Nie ma w tym niczego dziwnego - jeszcze jako nastolatek Keenan zaczął współpracować z największymi gwiazdami. Jego kariera poszybowała jednak na wyższy poziom, gdy 50 Cent gościnnie wystąpił na jego kanale przy piosence "Down On Me". To otworzyło mu drzwi do kariery i współpracy z innymi gwiazdami i celebrytami.
Jego dorobek był imponujący. Pracował z Justinem Bieberem, Arianą Grande, Katy Perry, Davidem Guettą, Britney Spears, Jasonem Derulo, LMFAO i Tyra Banks. A to jedynie kilka najważniejszych i najbardziej znanych nazwisk z branży.
Nagła śmierć
Niestety, 30 grudnia br. świat obiegła wstrząsająca wiadomość. Cahill zmarł. Jego znani znajomi i miliony fanów pogrążonych jest w żałobie.
U Keenana zdiagnozowano rzadką chorobę genetyczną, gdy był jeszcze dzieckiem. Cierpiał na zespół Maroteaux-Lamy, postępującą chorobę, która powoduje powiększenie narządów i tkanek, blizny lub stan zapalny. Niektóre osoby z zespołem Maroteaux-Lamy'ego mogą również mieć problemy z sercem, tak jak prawdopodobnie było w tym przypadku. Keenan Cahill miał 27 lat.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl