Zapowiadana reforma edukacji minister Barbary Nowackiej wzbudza spore kontrowersje. Jej założeniem jest m.in. rezygnacja z prac domowych.
Wielu nauczycieli twierdzi, że realizacja materiału w takiej sytuacji będzie niezwykle trudna. Wygląda jednak na to, że z części można by zrezygnować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przykładem jest zadanie dla maluchów, wskazane przez naszą Czytelniczkę. W podręczniku dla trzecioklasistów pt. "Nowi Tropiciele" autorstwa mgr Agnieszki Agaty Borkowskiej, dr hab. Ewy Skrzetuskiej i dr Ewy Zajdel pojawił się słownik gwary krakowskiej.
Dzieci mogą dowiedzieć się z niego, że "ancymon" to urwis, "bania" to głowa, "pantofel" to kapeć, "portki" to męskie spodnie, a "warzyć" to gotować. Według naszej Czytelniczki to zaprzątanie dzieciom głowy kompletnie zbędnymi informacjami.
Jestem oburzona, że moje dzieci muszą uczyć się takich rzeczy. To zaprzątanie im głowy, wiedza, której nie musi przekazywać szkoła. Uważam, że ta część reformy edukacji pana ministra Czarnka jest kompletnie nietrafiona. Nie chcę używać mocniejszych słów - pisze kobieta w liście do o2.pl.
Wskazany podręcznik pojawił się w szkole w 2019 roku. Służy do edukacji wczesnoszkolnej i jest zgodny z reformą edukacji wprowadzoną w 2017 roku.
Gwara krakowska to z kolei słownictwo charakterystyczne dla mieszkańców Krakowa i okolic. Słowa z dialektu spotykane są też na Podhalu i Podkarpaciu. Część słów (np. "bania") przyjęło się w slangu młodzieżowym.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.