Antek Królikowski ostatnimi czasy nie ma dobrej prasy. Najpierw głośno mówiono o tym, że zdradził ciężarną żonę Joannę Opozdę, a teraz uwaga mediów skupiła się na kolejnym wybryku aktora, który niedawno założył własną federację freak fight MMA o nazwie Royal Division.
Królikowski zorganizował konferencję prasową, na której zaprezentował "uczestników" pierwszej walki. Mieli być nimi sobowtóry Włodymyra Zełenskiego i Władimira Putina.
Zawsze chciałem uratować świat, choćby symbolicznie. 30 kwietnia w Opolu dojdzie do spotkania dwóch facetów, wyglądających jak ci, którzy muszą ze sobą poważnie porozmawiać... Dochód z akcji zostanie przeznaczony na pomoc dla ofiar wojny na Ukrainie - pisał Antek Królikowski na Instagramie.
Tym samym rozpętał gigantyczną burzę. Aktor, na którego spadła prawdziwa lawina krytyki zrozumiał, że musi jakoś zareagować. W związku z tym wydał oświadczenie.
Przepraszam Was, że nasza inicjatywa wzbudziła tyle emocji. Chętnie Was wprowadzę w kulisy naszych działań, żebyście wiedzieli, co nas motywuje i jak chcemy nieść pomoc Ukrainie. Rozumiem Wasze zaniepokojenie tą prowokacją, ale wierzę że ta inicjatywa, w efekcie przyniesie wiele dobrego, bo przecież żadnej realnej walki sobowtórów nie będzie! - napisał.
Później wyraźnie podkreślił, że to była... prowokacja. "Nasza prowokacja wynika z tego, że w dzisiejszym świecie największą oglądalność i największe zasięgi, a co za tym idzie, największe możliwości finansowe dają kontrowersje, bo to one są dziś najbardziej pożądane przez Was, naszych odbiorców, o czym świadczy ogromny szum medialny. Chcemy zwrócić uwagę na to co wyprawia się na Ukrainie i możemy zapewnić realną pomoc. To jest cel naszej akcji - zebranie środków na pomoc przyjaciołom z Ukrainy, z którymi jesteśmy całym sercem" - dodał.
Antek Królikowski: Bardzo mi przykro
Antek Królikowski zapewniał, że spotkanie sobowtórów nigdy nie miało mieć nic wspólnego z walką. "Podkreślam, bo chyba tego tu zabrakło. Zaplanowana jest symboliczna akcja. Jestem aktorem, filmowcem, nie zajmuje się zawodowo sportem, ale kiedy poznałem historie tej niezwykłej przyjaźni dwóch sobowtórów, wiedziałem, że musi usłyszeć o niej świat. Chyba się udało, chociaż poziom nienawiści skierowany w naszym kierunku mocno nas zaskoczył" - czytamy w oświadczeniu.
Jak wielu artystów z całego świata i ja chciałem wesprzeć wschodnich przyjaciół, wykorzystując najlepiej możliwości, jakie mam. Bardzo mi przykro ze projekt został tak oceniony i wzbudził tyle trudnych emocji, a pojawiający się hate utrudnia nam ten artystyczny przekaz. Mimo to zależy mi aby dać mu wyraz i zrealizować cel, którym jest pomoc obywatelom Ukrainy. W związku z tym przyspieszamy naszą inicjatywę. Będziecie mogli ją zobaczyć już w najbliższą sobotę podczas drugiej konferencji. Dziś na podtrzymanie sportowych emocji, zachęcamy obejrzeć miniserial na Netflix Gambit Królowej - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.